Podczas wypadu na ryby wędkarz wziął łyk z cudzej butelki i stracił przytomność i w stanie krytycznym trafił do szpitala. Krotoszyńska policja ustaliła, co zaszkodziło mężczyźnie.
Do groźnego zdarzenia doszło prawie miesiąc temu nad jeziorem we Wronowie (woj. wielkopolskie). 27-letni wędkarz napił się przezroczystej cieczy ze znalezionej nad jeziorem butelki. Po chwili stracił przytomność. Policja ma pewne podejrzenia na temat tego płynu.
– Nie mamy jeszcze wyników z laboratorium, ale z naszych wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna napił się płynu do czyszczenia dojarek. Z relacji uczestników tego zdarzenia, dowiedzieliśmy się, że wędkarz chciał się napić wody i wtedy znalazł w pobliżu plastikową butelkę. Ustalamy do kogo ona należała – mówi w rozmowie z TVN24 asp. Piotr Szczepaniak, rzecznik policji w Krotoszynie.
Tego rodzaju płyn służy do dezynfekcji urządzeń i jest silnie żrącą substancją. Funkcjonariusze przesłuchali kolegę poszkodowanego wędkarza. Z 27-letnim mężczyzną dotąd nie rozmawiali, gdyż nie pozwala na to jego stan. Młody wędkarz tuż po zdarzeniu trafił do szpitala w Kaliszu. Miał poparzone drogi oddechowe i żołądek, a jego stan określano wówczas jako krytyczny. Ostatecznie 27-latka przetransportowano do szpitala w Poznaniu.
– 27-latek odzyskał przytomność, ale kontakt z nim jest wciąż utrudniony. Ze względu na poparzenia górnych dróg oddechowych ma problemy z mówieniem. Czekamy na zgodę lekarzy, by móc przeprowadzić czynności z jego udziałem. Wówczas podejmiemy decyzję, w jakiej formie zostaną przeprowadzone dalsze czynności – tłumaczy asp. Szczepaniak.
Źródło: se.pl