Kierowca volvo najpierw doprowadził do wypadku w miejscowości Staniątki (woj. małopolskie), a później uciekł z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy nastoletniemu motorowerzyście. W celu zatarcia śladów mężczyzna podpalił swój samochód, odnaleziony później przez policję w puszczy niepołomickiej. W chwili wypadku volvo podróżowała również 28-letnia kobieta, której również grozi odpowiedzialność karna.
Do wypadku doszło w środę 7 lipca ok. godziny 21:20 w miejscowości Staniątki w gminie Niepołomice. Na oznakowanym skrzyżowaniu kierowca volvo wymusił pierwszeństwo, nie zatrzymując się przed znakiem STOP, przez co doprowadził do zderzenia z motorowerzystą. W wyniku zdarzenia 16-letni kierowca jednośladu złamał nogę i doznał potłuczeń.
Niepołomice. Kierowca volvo spowodował wypadek i nie udzielił pomocy poszkodowanemu. Później próbował zatrzeć ślady
Poszkodowanym zajęli się inni kierowcy, natomiast sprawca wypadku jak i pasażerka, choć najpierw zatrzymali się nieco dalej, po chwili odjechali, nie udzielając nastolatkowi pomocy.
„Policjanci natychmiast przystąpili do działania, zabezpieczając wszelkie ślady, w tym nagrania z monitoringu, przesłuchano również świadków. Sprawa od samego początku była bardzo trudna, gdyż z nagrań nie dało się odczytać numerów rejestracyjnych, a świadkowie nie zapamiętali zbyt wielu szczegółów. Wstępne ustalenia funkcjonariuszy Komisariatu Policji w Niepołomicach oraz Komendy Powiatowej Policji w Wieliczce, pozwoliły wytypować markę pojazdu […], a także potwierdzić fakt, że kierowca oraz pasażerka, wrócili na chwilę na miejsce zdarzenia, jednakże nie udzielili poszkodowanemu pomocy, nie podali nikomu swoich danych i szybko stamtąd odjechali” – informuje Komenda Powiatowa Policji w Wieliczce.
Kierowca oraz pomagająca mu kobieta szybko przystąpili do zacierania śladów łączących ich z wypadkiem. Dwa dni później w miejscowości Szarów na terenie Puszczy Niepołomice ujawniono bowiem doszczętnie spalony pojazd marki Volvo.
„W toku wstępnych oględzin wykonanych na miejscu zdarzenia stwierdzono, że numer nadwozia, który powinien być wybity na ramie pojazdu, został usunięty. Pojazd ten jednakże posiadał wgniecenia karoserii, świadczące o tym, że mógł uczestniczyć w wypadku. Policjanci byli niemalże pewni, że jest to samochód, który brał udział w wypadku w Staniątkach” – relacjonują policjanci.
26-letniemu mieszkańcowi Krakowa grozi do 4,5 roku więzienia. Zarzuty usłyszy również pasażerka
Funkcjonariuszom udało się ustalić, że właścicielem pojazdu jest mieszkaniec Częstochowy. Ten jednak oświadczył, że 7 lipca, na kilka godzin przed wypadkiem, sprzedał volvo 26-letniemu mieszkańcowi Krakowa.
Za wskazanym mężczyzną wszczęto intensywne poszukiwania. Policjanci weszli do jego mieszkania, jednak nikogo tam nie zastali. Sprawca wypadku i 28-letnia kobieta nie ukrywali się jednak długo. Po tym, jak dowiedzieli się, że są poszukiwani, sami zgłosili się na policję. 15 lipca oboje pojawili się na Komisariacie Policji w Niepołomicach.
W piątek 26-latek usłyszał zarzuty spowodowania wypadku drogowego oraz nieudzielenia pomocy i ucieczki z miejsca zdarzenia. Pasażerce postawiony zostanie zarzut nieudzielenia pomocy poszkodowanemu. „Dalsze kroki w tej sprawie konsultowane są z Prokuraturą Rejonową w Wieliczce. Podejrzanemu mężczyźnie grozi kara do 4,5 roku pozbawienia wolności, wieloletni zakaz prowadzenia pojazdów, natomiast kobiecie do 3 lat więzienia” – podała KPP w Wieliczce.
Źródło: gazeta.pl