Kacperek zginął 27 kwietnia ubiegłego roku, bo wpadł do rzeki pod nieuwagę ojca Rafała B (35 l.). Coraz więcej wskazuje na to, że mężczyzna był odurzony narkotykami nie tylko podczas poszukiwań syna, ale także wtedy, kiedy miał się nim opiekować! Zeznania matki chłopca mogą pogrążyć mężczyznę, któremu grozi pięć lat więzienia.
Na początku tygodnia w Sądzie Rejonowym w Bolesławcu (woj. dolnośląskie) ruszył proces Rafała B. Najpoważniejszym zarzutem, który ciąży nad ojcem tragicznie zmarłego Kacperka z Nowogrodźca jest to, że nie dopilnował zarówno malca, jak i swoich własnych narkotyków. W ciele chłopca znaleziono ślady metaamfetaminy, którą raczył się tego dnia jego ojciec. Najprawdopodobniej dziecko zażyło substancję bez wiedzy taty, a później oszołomione utopiło się w rzece.
Śmierć Kacperka z Bolesławca. Sprzeczne zeznania rodziców
Gdy policjanci 27 kwietnia przebadali Rafała B. (35 l.), okazało się, że jest pijany i pod wpływem metaamfetaminy. Tłumaczył, że napił się ze stresu podczas poszukiwań, wtedy też skonsumował narkotyk. Przyznał się też do zażycia małej kreski kilka godzin przed zaginięciem malca. – Wciągnęliśmy z kolegą. Potem cięliśmy drzewo, a Kacper jeździł na rowerku koło nas – powiedział na rozprawie Rafał B. Z jego zeznań wynika, że gdy chłopiec zniknął mu z oczu, był, przynajmniej jako tako, trzeźwy. Odurzać miał się dopiero potem.
Z zeznań matki chłopca wynika jednak coś innego. – Rafał na widzeniu w więzieniu powiedział mi, że zanim przyjechał do domu z Kacperkiem, koledzy zawołali go na kreski, które czekały przygotowane w samochodzie, tam siedział później Kacperek – mówiła łamiącym się głosem Joanna Wacyk (38 l.).
Po obiedzie chłopiec wskoczył na ręce swojemu tacie i razem ruszyli na działkę. Dziecko utopiło się niedługo później. – Rafał powiedział mi, że brał przed obiadem, dopiero 2 września, podczas widzenia w więzieniu. Mówił, że sobie dopiero przypomniał, bo powoli wraca do normalności. Nie mogłam przeżyć tego, że nie dowiedziałam się o tym wcześniej – mówiła Joanna Wacyk.
– Kacper bał się wody, bawił się na brzegu, a gdy fala dotknęła jego nóżki, to uciekał. Nie mogę zrozumieć tego, że podszedł do wody. Dziecko jest jednak nieprzewidywalne. Kacper bywał tam często. Nie zdarzyło się nigdy, aby którekolwiek dziecko podeszło do rzeki – dodawała załamana kobieta.
„Więź Kacpra z Rafałem była bardzo silna. Syn nie mógł bez niego wytrzymać”
Rafał B. od razu po zgłoszeniu zaginięcia trafił do więzienia, bo był poszukiwany celem odbycia krótkiego wyroku za kradzieże. Pani Joanna, która występuje w sprawie śmierci Kacpra jako oskarżyciel posiłkowy, próbuje odnaleźć się w bolesnej i skomplikowanej sytuacji.
– Więź Kacpra z Rafałem była bardzo silna. Syn nie mógł bez niego wytrzymać. Rafał wręcz faworyzował Kacperka. Rozpieściliśmy go po operacji, po której był przez trzy miesiące w gipsie. Nie miałam zastrzeżeń do tego, jak opiekuje się dziećmi – mówiła w sądzie pani Joanna.
Więź i współczucie dla Rafała B. walczy w niej z poczuciem sprawiedliwości. Choć jej zeznania mogą go pogrążyć, kobieta rozmawiała z ojcem Kacperka podczas przerwy w rozprawie. – Dopiero 2-3 dni przed procesem rozmawialiśmy o zaginięciu syna. Próbowałam ustalić, jak Kacper miał dostęp do narkotyku. Ale Rafałowi było ciężko o tym rozmawiać. On naprawdę nie ma pojęcia, jak to się stało. Dla niego to był straszny cios –dodaje mama Kacperka.
Źródło: fakt.pl