Polska

Tomka zabili na dyskotece. Teraz jego siostra została napadnięta. Mroczna tajemnica w niewielkim Lubaniu

Tomasz Mockało (†32 l.) z Lubania (woj. dolnośląskie) w październiku stracił życie po tym, jak ochroniarz z klubu Paradise zadał mu potężny cios. Pogrążona w żałobie rodzina zamierza walczyć o sprawiedliwość, ale czuje się coraz bardziej zagrożona. Siostra zmarłego niedawno została zaatakowana!

Tomka zabili na dyskotece. Teraz jego siostra została napadnięta. Mroczna tajemnica w niewielkim Lubaniu

– Zostałam napadnięta w pracy. Poszarpano mnie, zwyzywano, napluto mi w twarz. Grożono mnie i mojej rodzinie. Padały słowa: „Nie wiesz, z kim zadarłaś”, „Zniszczę cię”, „Załatwimy ciebie i twoją rodzinę” – opowiada wstrząśnięta pani Wioleta.

Do napaści doszło w sylwestra. Kobieta wie, kto ją zaatakował, ale nie ujawnia tej informacji z uwagi na prowadzone przez policję dochodzenie. – Zgłosiłam atak na policję, ale na razie cisza. Żyję w strachu. Chodzę do pracy, odwożę dzieci do szkoły, poruszam się między ludźmi, ale ciągle czuję się zagrożona – dodaje pani Wioleta.

Atak na siostrę zmarłego Tomka Mockały. Wcześniej grożono świadkowi

Pani Wioleta już wcześniej słyszała pogróżki. Żądano, żeby „zapomniała o sprawie”. Dostawała też skandaliczne SMS-y od współwłaściciela klubu. Jak ustalił Fakt, grożono też co najmniej jednemu ze świadków pobicia Tomka.

Rodzina zmarłego ma wrażenie, jakby świat stanął na głowie. Nie dość, że są zaczepiani i zastraszani, to jeszcze Przemysław J. (40 l.), który według ustaleń prokuratury zabił Tomka jednym ciosem, chodzi wolno po ulicach, bo sąd wypuścił go z aresztu. Ujawniono, że w tragiczną noc ochroniarz był naćpany, a to nie wszystko, co ma na sumieniu.

Ochroniarz z Lubania ma kryminalną przeszłość

– Przemysław J. był karany klika lat temu trzykrotnie na terenie Niemiec za czyny związane z obrotem substancjami psychotropowymi oraz kradzieże. Więcej szczegółów nie mogę podać z uwagi na dobro toczonego śledztwa – mówi Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Współwłaściciel klubu Rafał Zatoński twierdzi, że nie wiedział o kryminalnej przeszłości ochroniarza, bo nie weryfikuje tego przy zatrudnianiu pracowników. – Sprawdzam ich umiejętności i czy mają papiery ochroniarskie. Skoro mają papiery, to znaczy, że są dobrymi ochroniarzami – mówi. – A Przemek to bardzo dobry człowiek, najlepszy, jakiego znam – dodaje.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close