Polska

To nie koniec afery Kuchcińskiego

Marek Kuchciński może słusznie mieć żal do losu , że został pisowskim chłopcem do bicia. W końcu przyszło mu zapłacić tak za skutery Karskiego w Grecji, kraksy Szydły w drodze do Chrzanowa czy wyczyny samochodowe pod Toruniem Macierewicza oraz oraz wielkopańskie popisy marszałka Senatu– pisze felietonista Faktu Janusz Rolicki

To nie koniec afery Kuchcińskiego

Bo, jak każdy wie, wszyscy dysponenci lotów zwanych Head „mają za uszami” z racji nadużywania swych uprawnień. Będzie to też miało, jak dowiadujemy się, dalsze konsekwencje w rozgrywaniu afery lotniczej. Już dziś wiadomo, że opozycja i to zarówno obywatelska jak i lewicowa szykuje akt drugi afery pod tytułem: marszałek senatu – Stanisław Karczewski.

Ten drugi marszałek zwany mniejszym, zaczął jak Kuchciński, a dziś uważa się, że jego sprawa jest mocno rozwojowa. Gdy TVN 24 spytał go niewinnie, czy aby nie korzystał z lotów Gulfstreamami zakupionymi za pół miliarda dolarów dla bezpieczeństwa najważniejszych ludzi w państwie, odpowiedział jak duży marszałek, że nie latał z rodziną.

Tymczasem dziennikarze, którymi w Sejmie, w tej kadencji PiS pomiata, niemal tak jak posłami opozycji i wpuszcza ich na pokoje wedle widzimisię, postanowili nie odpuszczać żadnej „kości”, która im się na Wiejskiej trafi. Stąd wzięła się poprawka skruszonego marszałka senackiego, który po zwyczajowym kłamstwie i przyznał, że jako „Głowa” latał 26 razy w tym 6 z małżonką. Raz nawet, jak po dalszym dochodzeniu ustalono, czemu też zgodnie z pisowskim zwyczajem początkowo zaprzeczał, do Budapesztu zabrał ze sobą dwie córki i pięcioro wnucząt. Gdyby to był Rzym to pewnie by mu odpuszczono, ale Wyspa Świętej Małgorzaty na Dunaju to nie papieskie różańce. No, a sprawy wiary są wciąż ważniejsze niż starodawne zawołanie „Polak z Węgrem dwa bratanki i do wina i do szklanki”.

Ciekawe, czy gdy przyjdzie co do czego, prezes będzie Karczewskiego tak uparcie bronił jak druha Kuchcińskiego. Marszałek sejmowy, pamiętajmy, przesiedział pod jego skrzydłami o dwa tygodnie za długo i przez to PiS w spec badaniach już tak nie błyszczy. I teraz nikt nie wie ile ta „przenoszona obrona Kuchcińskiego” będzie kosztowała „dobrą zmianę”. Stąd z Karczewskim może być szastu prastu i po krzyku.

Tyle, że przebrzydła opozycja w odwodzie ma jeszcze, jak wiemy, premiera Morawieckiego, co nieprzypadkowo o posłuchanie czekał na Nowogrodzkiej dwie godziny. Do wczoraj latał on po Polsce jak chciał i kiedy chciał. I dziś nie wiadomo, czy rejestr tych podróży uda się do wyborów ukryć w sejfach rządowych…

A ledwie kilka dni temu wydawało się, że zwycięstwo PiS w wyborach, i to nie byle jakie bo konstytucyjne, z szansą wyonaczenia ustawy zasadniczej, wedle gustu prezesa, jest w gwiazdach pisane jak psu micha. Stąd skrócona, jak się okazuje niebacznie, kampania wyborcza szykuje nadzwyczaj interesujące delikty. Oj, co to się w tej polityce porobiło…

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close