Polska

„Tata leżał w kałuży własnego moczu, przykuty do łóżka. Szpital w Sosnowcu to umieralnia”

Kiedy 83-letni pan Zygmunt trafił do Szpitala Miejskiego w Sosnowcu, 14 grudnia, był w dobrym stanie zdrowotnym. Jego stan pogarszał się z każdym kolejnym dniem pobytu w placówce. Mężczyzna miał Alzheimera i nasilone objawy stwierdzonego wcześniej zatrucia neuroleptycznego w związku z czym podawano mu leki psychotropowe. Dzisiaj pan Zygmunt już nie żyje, a dramat, który spotkał go w szpitalu, wspomina jego córka Ewa.

Wstrząsające słowa córki zmarłego mężczyzny

Ojciec normalnie chodził, uśmiechał się. Niestety, czasem się moczył w pieluchę, a następnie siadał na łóżkach innych pacjentów. Dlatego prawdopodobnie został przez pielęgniarki przywiązany do łóżka – tłumaczyła w rozmowie z redakcją dziejesie.wp.pl pani Ewa

Zdaniem pani Ewy wszystko zmieniło się, kiedy jej ojciec został przykuty do łóżka.

Pierwsze odleżyny powstały na biodrach. Dopuszczono do takiego stanu, że powstały tam dziury do kości, z których sączyła się żółta wydzielina. Tata non stop leżał we własnym moczu przykuty do łóżka – relacjonuje córka pana Zygmunta

„Tata leżał w kałuży własnego moczu, przykuty do łóżka. Szpital w Sosnowcu to umieralnia”

„Kupiliśmy za własne pieniądze materac… Codzienne dowoziliśmy środki do leczenia odleżyn”

Gdy pojawiły się odleżyny, kupiliśmy za własne pieniądze materac przeciwodleżynowy, który zawieźliśmy do szpitala, aby pomóc cierpiącemu tacie. Materac ten przeleżał dwa tygodnie w pokoju pielęgniarek, bo nikt nie potrafił podjąć decyzji o małej reorganizacji w salach – dodaje kobieta

Na zakupionym materacu się jednak nie skończyło. Choć ciężko w to uwierzyć, rodzina pana Zygmunta musiała kupować schorowanemu mężczyźnie także leki.

Codzienne dowoziliśmy środki do leczenia odleżyn, które musieliśmy kupować sami, ponieważ mówiono że szpital nie ma pieniędzy na odpowiednią ilość lekarstw. Było to srebro w aerozolu, którego koszt za jedno opakowanie wynosił 50 złotych. Lekarstwa wystarczyło na maksymalnie dwa dni. Chcieliśmy ratować tatę i dziadka – podkreśliła kobieta

„Tata leżał w kałuży własnego moczu, przykuty do łóżka. Szpital w Sosnowcu to umieralnia”

Wypis ze szpitala, o którym nikt nie poinformował

Mimo dramatycznych warunków, jakie zapewniał panu Zygmuntowi szpital, obsługa placówki zlekceważyła informację na temat wypisu starszego mężczyzny ze szpitala i nie przekazała jej najbliższym.

O zamiarze wypisu ze szpitala nieprzytomnego taty, z odleżynami IV stopnia, dowiedzieliśmy się przypadkiem od pacjentów na sali. Nikt nas nie zawiadomił. My dowiedzieliśmy się we wtorek, a wypis miał nastąpić w czwartek 31 stycznia, w tym samym tygodniu – informuje kobieta

Mieliśmy dwa dni na zorganizowanie dla taty miejsca w hospicjum. W tym stanie nie mogliśmy opiekować się nim w domu. Jak można nieprzytomnego człowieka z kośćmi na wierzchu wypisywać do domu? – pytała pani Ewa

„Tata leżał w kałuży własnego moczu, przykuty do łóżka. Szpital w Sosnowcu to umieralnia”

Nie było wyjścia

Pani Ewa musiała działać szybko. Ostatecznie przewiozła wycieńczonego ojca do hospicjum w Olkuszu.

Powiedziano mi tam, że tata był zaniedbywany i nieodpowiednio traktowany. Pacjentem, u którego powstają odleżyny, trzeba zajmować się bardzo intensywnie. Należy go doglądać i co godzinę zmieniać pozycję – tłumaczyła pani Ewa

Niestety taty nie udało się uratować. Szpital w Sosnowcu to umieralnia. Dręczą mnie teraz wyrzuty sumienia. Oczekiwaliśmy od szpitala pomocy, a ten przyczynił się do śmierci naszego taty i dziadka – podkreśliła córka pana Zygmunta

Skarga do prokuratury i odpowiedź ze strony szpitala

Pani Ewa wciąż nie może pogodzić się z tym, co spotkało jej ojca. W końcu mieli się nim zając profesjonaliści, a został potraktowany gorzej, niż można było to sobie wyobrazić. W związku ze śmiercią mężczyzny, kobieta złożyła skargę za zaniedbanie obowiązków ze strony szpitala.

Do naszej prokuratury wpłynęło rzeczywiście takie zawiadomienie. Prawdopodobnie wkrótce zostanie wszczęte postępowanie – przekazała prokurator Magdalena Ziobro

Jak odniósł się do całej sprawy prezes Szpitala Miejskiego w Sosnowcu? Okazuje się, że odmówił komentarza tłumacząc, że powołuje się w ten sposób na tajemnicę informacji.

To nie pierwszy tego typu przypadek, który miał miejsce w ostatnim czasie w szpitalu w Sosnowcu

Przypomnijmy, że 18 marca w tym samym szpitalu zmarł 39-letni Krzysztof, który czekał na pomoc przez 9 kolejnych godzin. W tym czasie jego stan znacząco się pogorszył, co w konsekwencji doprowadziło do śmierci pacjenta. Więcej na ten temat tutaj.

Źródło: popularne.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close