Polska

Tajemnicza śmierć na komendzie. Wojciecha zabił paralizator?

Tę sprawę należy wyjaśnić jak najszybciej! W komendzie w Kolbuszowej na Podkarpaciu zmarł mężczyzna tuż po tym, jak został porażony paralizatorem. – Wpadł na posterunek i uderzył krzesłem funkcjonariusza – twierdzą policjanci. – To był miły, spokojny człowiek. Jego śmierć jest dla nas bardzo dziwna – powiedzieli Faktowi sąsiedzi Wojciecha W. (†42 l.).

Tajemnicza śmierć na komendzie. Wojciecha zabił paralizator?

Z oficjalnych ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna w nocy z 6 na 7 czerwca wszedł na posterunek i zachowywał się zupełnie irracjonalnie. – Krzyczał, groził śmiercią, zaczął też kopać w drzwi. Kiedy wybiegli do niego policjanci, chwycił za krzesło stojące w poczekalni i uderzył jednego z nich w głowę – relacjonuje Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Policjanci, aby obezwładnić agresora, użyli paralizatora. Powalili go na ziemię i skuli kajdankami. Mężczyzna nagle zaczął tracić oddech i posiniał na twarzy. – Funkcjonariusze rozkuli go i przystąpili do reanimacji. Prowadziła je też załoga pogotowia, ale bezskutecznie – wyjaśnia prokurator Dubiel.

O Wojciechu W. wiadomo, że był na rencie. Leczył się też psychiatrycznie. Zdaniem sąsiadów i znajomych nie sprawiał wrażenia osoby cierpiącej na żadne zaburzenia. Właśnie dlatego niepokoi ich sposób przeprowadzonej przez policjantów interwencji. Dziwią się też, dlaczego w poczekalni nie ma monitoringu. – To wielki cios dla całej rodziny. Nie wiemy, co tak naprawdę wydarzyło się w komendzie. Nie wiemy też, po co Wojtek tam poszedł. Może szukał pomocy. Następnego dnia miał zgłosić się do lekarza – przyznaje Faktowi wujek mężczyzny.

1

Tajemnicza śmierć na komendzie. Wojciecha zabił paralizator?
Zmarł mężczyzna tuż po tym, jak został porażony paralizatorem

2

Tajemnicza śmierć na komendzie. Wojciecha zabił paralizator?
Policjanci, aby obezwładnić agresora, użyli paralizatora.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close