Polska

Straszna śmierć pięciu nastolatek. Nowe doniesienia

W styczniu 2019 roku w strasznym pożarze escape roomu w Koszalinie zginęło pięć nastolatek. Po tragedii zatrzymano cztery osoby. Teraz jedna z nich opuściła areszt. Jak tę decyzję tłumaczyli sędziowie Sądu Apelacyjnego w Szczecinie?

Sąd Apelacyjny w Szczecinie utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie o nieprzedłużeniu tymczasowego aresztowania Radosławowi D., pracownikowi koszalińskiego escape roomu, gdzie zginęło pięć 15-latek. – Sąd nie uwzględnił zażalenia prokuratora – poinformował rzecznik sądu Janusz Jaromin. To oznacza, że Radosław D., pracownik escape roomu, na razie nie wróci za kratki.

Rzecznik prasowy zaznaczył, że w ocenie sądu apelacyjnego roczny areszt stosowany wobec podejrzanego Radosława D. był w pełni wystarczający. – Pozwolił na przeprowadzenie prawie wszystkich najistotniejszych dowodów w tej sprawie, więc obawa matactwa uległa znacznemu osłabieniu – podkreślił.

Nie będzie się ukrywał

Jak informuje Polska Agencja Prasowa, sędziowie z Sądu Apelacyjnego w Szczecinie są przekonani, że nie ma podstaw do twierdzenia, iż „podejrzany może ukrywać się, czy w inny sposób utrudniać postępowanie”. – Świadczy o tym jego dotychczasowa postawa w toku tego śledztwa, jak i po opuszczeniu aresztu śledczego – zakończył sędzia Jaromin.

Nie ma też podstaw do konieczności zabezpieczenia końcowego etapu postępowania poprzez ten „najsurowszy środek zapobiegawczy”, gdy trwa już zaznajamianie stron z aktami sprawy.

Sędzia Jaromin dodał, że prokurator we własnym zakresie może zastosować wobec podejrzanego środki wolnościowe.

Postanowienie sądu jest prawomocne, nie podlega zaskarżeniu.

Jak do tej pory ustalono w toku śledztwa, Radosław D., pracownik escape roomu, próbował pomóc dziewczętom, kiedy zorientował się, że pomieszczenia płoną. Niestety nie udało mu się, sam został poparzony. To on był jednym spośród czterech zatrzymanych, którym zarzuca się umyślne spowodowanie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziewcząt.

Tak doszło do tragedii

Do potwornej tragedii w pokoju zagadek escape roomu „To Nie Pokój” w Koszalinie doszło 4 stycznia 2019 r. Przebywało tam wówczas pięć 15-letnich dziewcząt – Amelia, Karolina, Małgosia, Wiktoria i Julia – które świętowały urodziny tej ostatniej.

W pewnym momencie w lokalu wybuchł pożar. Dziewczynki nie mogły wydostać się z zamkniętego pokoju, nie było drogi ewakuacyjnej. Do pożaru doprowadził ulatniający się z butli gaz, który zasilał piecyki ogrzewające budynek. Amelia, Karolina, Małgosia, Wiktoria i Julia zmarły na skutek zatrucia tlenkiem węgla.

Kontrole escape roomów

W reakcji na dramat w Koszalinie Państwowa Straż Pożarna przeprowadziła kontrolę 525 funkcjonujących w kraju escape roomów. Wnioski były zatrważające. Jak podał PAP, w 78 proc. tego typu lokali (411 z 525) strażacy stwierdzili łącznie 1905 nieprawidłowości z zakresu ochrony przeciwpożarowej. 739 nieprawidłowości dotyczyło warunków ewakuacji.

W związku z tym komendanci powiatowi i miejscy PSP nałożyli 389 obowiązków usunięcia uchybień dotyczących ochrony przeciwpożarowej, a także orzeczono 48 grzywien mandatów karnych.

1

Straszna śmierć pięciu nastolatek. Nowe doniesienia
W styczniu 2019 roku zginęło pięć nastolatek.

2

Straszna śmierć pięciu nastolatek. Nowe doniesienia
W budynku doszło do tragicznego w skutkach pożaru.

3

Straszna śmierć pięciu nastolatek. Nowe doniesienia
W sprawie zatrzymano cztery osoby.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close