Polska

Śląsk: Tona chleba w lesie. „Bo przekazanie głodnym to przestępstwo”

Śląsk: szokujące odkrycie mieszkańca. W Siemianowicach Śląskich, w których jeszcze niedawno bezrobocie było najwyższe w regionie, mieszkańcy marnotrawią żywność, zamiast wspomóc nią np. potrzebujących. Tłumaczenie zwala z nóg.

Śląsk z reguły nie jest uważany za region przesadnie biedny, co innego jednak, jeśli rozdzielimy województwo, np. na powiaty. Na takiej mapie dostrzeżemy lepiej i gorzej prosperujące rejony, a niektóre z nich zmagają się z naprawdę bardzo poważnymi problemami.

Śląsk na ustach całej Polski. Przerażający przykład marnotrawienia żywności

Do wstrząsającego odkrycia doszło w Siemianowicach Śląskich. Miasto słynie z pokaźnego zagęszczenia ludności, a do niedawna odnotowywano tu jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia na Śląsku. Tym bardziej zadziwiać może ostatnie odkrycie w jednym z tamtejszych lasów.

Mieszkaniec okolicy poinformował lokalny serwis TVN24, że na ok. 300 metrach kwadratowych lasu znajduje się porozrzucana żywność.

– Chleb, bułki, trochę owoców. Około tona jedzenia – czytamy w relacji serwisu.

Sprawa trafiła też do miejskich urzędników, którzy przyjechali na wizję w terenie. Ponoć, gdy zobaczyli efekt gigantycznego marnotrawstwa, część żywności podjadał lis. W kontekście głodujących, czy potrzebujących mieszkańców miasta, ten widok mógł wprawić w osłupienie.

– Pośród tych ścieżek jeden z mieszkańców odkrył wyrzucone pieczywo – powiedział Piotr Kochanek, rzecznik urzędu miasta w Siemianowicach, dla TVN24.

Urzędnik przypuszcza, że gdy żywność była wyrzucana, wciąż nadawała się do jedzenia. Dziś poza podjadaniem przez zwierzęta, resztki nadają się praktycznie do utylizacji.

Rzecznik przypomina, że jedzenie może trafiać na poczet potrzebujących, jednak nie jest to wcale tak prosta sprawa, jak mogłoby się wydawać. Przy legalnym darowaniu żywności nie obędzie się bowiem bez odprowadzenia podatku VAT, dlatego rzecznik wypowiedział mocne i znamienne słowa.

– W naszym mieście jest jedno stowarzyszenie, które karmi osoby potrzebujące i temu stowarzyszeniu można oddać jedzenie. Ale nie za darmo, bo nie jest organizacją pożytku publicznego – powiedział.

Dlatego też nie bacząc na narażenie się służbom, mieszkańcy pozwalają sobie na zaśmiecanie lasów.

– Jednak łatwiej i taniej zaryzykować 500 złotowym mandatem za zaśmiecanie miasta i wyrzucić jedzenie byle gdzie. Przekazanie daru bez faktury jest przestępstwem – dodaje rzecznik.

Samo składowanie żywności także nie wchodzi w grę.

– Wtedy sanepid nakazałby nam to posprzątać z uwagi na zagrożenie sanitarne dla mieszkańców – dodał rzecznik.

Sprawa jest wstrząsająca i wywołuje gigantyczne emocje. Marnotrawstwo ludzi i rozbudowany aparat urzędniczy utrudniają zwykłą, ludzką pomoc. Można założyć, że ludzie byliby skłonni pomagać, gdyby nie groziły za to podatkowe obostrzenia.

Źródło: pikio.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close