Polska

Skandal w warszawskim autobusie. Kierowca zwymyślał kobietę z dzieckiem

Awantura w jednym z warszawskich autobusów. Kobieta z dwuletnią siostrzenicą w wózku podróżowała pojazdem linii 503. Gdy dojeżdżała już do przystanku w pobliżu Doliny Służewieckiej, nacisnęła guzik. W ten sposób zasygnalizowała kierowcy, by wysunął platformę podłogową, dzięki czemu łatwiej jej będzie wysiąść. Chwilę później pani Ewa usłyszała pod swoim adresem stek wyzwisk i obelg!

Skandal w warszawskim autobusie. Kierowca zwymyślał kobietę z dzieckiem

Jak podała „Gazeta Wyborcza”, pani Ewa wracała z dwuletnią siostrzenicą ze Starówki na Ursynów. Ich problemy rozpoczęły się, gdy autobus zatrzymał się na przystanku przy Dolinie Służewieckiej. Tam okazało się, że kierowca najprawdopodobniej zignorował świecący się przycisk i nie spełnił prośby pasażerki. Zatrzymał się w takiej odległości od krawężnika chodnika, że kobieta z wózkiem miała ogromny problem z wydostaniem się z pojazdu.

– Gdy próbowałam samodzielnie wynieść wózek z autobusu, ośnieżone koła wpadły w szczelinę między podłogą autobusu a krawężnikiem. Wózek się zaklinował i mimo pomocy udzielonej mi przez oczekujące na przystanku osoby, nie udawało się go wydobyć z potrzasku – żaliła się w gazecie pani Ewa. To tylko rozsierdziło kierowcę.

Jak relacjonuje gazeta, wyskoczył ze swojej kabiny i zaczął krzyczeć na panią Ewę. – Był bardzo agresywny. Ubliżał mi i krzyczał, że to moja wina, że źle wysiadałam z wózkiem. Nazwał mnie głupią i beznadziejną. Usłyszałam też tekst: „Z jakiej wsi przyjechałaś, że nie umiesz jeździć autobusem?! Siedź lepiej u siebie, skoro nie potrafisz podróżować po mieście” – dodała w rozmowie pasażerka.

Niektórzy pasażerowie wzięli kobietę w obronę. Zwłaszcza że kierowca nie kwapił się, by jej pomóc. Kobiecie z wózkiem pospieszyło z pomocą dwóch mężczyzn stojących na przystanku. Jeden z nich nawet złożył wózek, dzięki czemu mogła opuścić pojazd.

Kilka dni później poszkodowana pasażerka złożyła skargę do Zarządu Transportu Miejskiego na zachowanie kierowcy. Otrzymała odpowiedź. Przeczytała w niej, m.in.: „Jest nam niezmiernie przykro z powodu tej sytuacji. Kierowca został pouczony o obowiązku właściwego zachowania w czasie pracy oraz takiego podjeżdżania na przystanek, żeby pasażerowie mogli bezpiecznie opuścić pojazd” – brzmiało oświadczenie biura prasowego Mobilisu.

„Operatorowi trudno zweryfikować wersję przedstawianą przez pasażerkę feralnego kursu, bo nagranie z autobusowego monitoringu jest uszkodzone, a dźwięk nie jest rejestrowany. W związku z tym nie można wyciągnąć wobec kierowcy konsekwencji innych niż pouczenie”.

– Po tym przykrym incydencie dokładnie przestudiowałam wszystkie regulaminy przewozowe ZTM, punkt po punkcie, i nigdzie nie znalazłam nakazu wysiadania tyłem z wózkiem (…) Jestem oburzona zachowaniem kierowcy, jego krzykiem i zniewagami pod moim adresem. Stałam z dwuletnim dzieckiem na rękach i bałam się wrzasku agresywnego mężczyzny. Czy to, że nie jestem w stanie obronić się jako osoba zdecydowanie słabsza fizycznie, upoważnia tego człowieka do takiego zachowania? – zakończyła pani Ewa.

Źródło: fakt.p

Powiązane artykuły

Back to top button
Close