Mają uczyć, a nie strajkować, dlatego być może wkrótce zostaną… urzędnikami. Rząd chce włączyć nauczycieli do służby cywilnej, żeby zablokować ich protest przed jesiennymi wyborami do parlamentu.
Kwietniowym strajkiem nauczycieli żyła cała Polska. Przez kilkanaście dni nauczycielom udało im się sparaliżować większość szkół w kraju. Rząd nie ugiął się jednak pod ich żądaniami płacowymi i ostatecznie musieli zawiesić protest. Zapowiedzieli jednak, że przypomną się rządzącym po wakacjach. Ci zaś chcąc uniknąć kłopotliwych nauczycielskich protestów przed jesiennymi wyborami szukają sposobu, jak postawić im tamę. I wymyślili, że nauczyciele mogą zostać urzędnikami służby cywilnej. W ten sposób ich zawód zyskałby na prestiżu, a oni sami wzbogaciliby się o specjalny dodatek dla służby cywilnej wahający się od 900 do nawet 4 tys. zł miesięcznie. W zamian za to nie mogliby jednak strajkować. Pomysł forsuje szefowa resortu przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz (45 l.), która ma poparcie premiera Mateusza Morawieckiego (51 l.).
Co jednak ciekawe, krytycznie ocenia go wicepremier Jarosław Gowin (58 l.), lider partii Porozumienie, do której należy minister przedsiębiorczości.
– Jadwiga Emilewicz to wiceprezes mojej partii, zazwyczaj się zgadzamy. Ale na razie podchodzę sceptycznie do pomysłu, by nauczyciele uzyskali status urzędników państwowych – tak skomentował wczoraj projekt.
Nauczyciele, w przeciwieństwie do ministrów, oceniają pomysł jednoznacznie.
– Kiedyś PiS miał pomysł wysłania lekarzy w kamasze, a teraz ma dla nauczycieli podobną propozycję. To jest odebranie nam prawa do wyrażania sprzeciwu – oburza się Krzysztof Baszczyński (66 l.), wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Źródło: se.pl