Jechali we dwójkę. Wracali nad ranem z klubu, przed którym się poznali. Na progu zwalniającym na skrzyżowaniu w centrum Warszawy stracili równowagę. Teraz jest oskarżony o spowodowanie wypadku.
Śledztwo w tej sprawie trwało ponad rok. Zakończyło się kilkanaście dni temu wysłaniem do sądu aktu oskarżenia przeciwko 26-letniemu Maciejowi T. Mężczyzna był pijany i doprowadził do wypadku na hulajnodze elektrycznej, grozi mu za to nawet do 12 lat więzienia.
Zakończenie śledztwa w sprawie tragicznego wypadku niemal zbiegło się z wprowadzeniem nowych przepisów dotyczących poruszania się na hulajnogach elektryczny. Jako że to pierwsze oskarżenie w kontekście wypadków na hulajnodze elektrycznej, to sprawa jest ciekawa.
– “Można zapytać mieszkańców Warszawy: czy w ostatnim tygodniu widziałeś osobę przemieszczającą się po chodniku e-hulajnogą z dużą prędkością? czy widziałeś, by e-hulajnogą przewożono pasażerów? czy widziałeś osobę, która kierowała e-hulajnogą po jezdni, na której dozwolona prędkość przekracza 30 kilometrów na godzinę? Obawiam się, że wiele osób na te pytania odpowiedziałoby twierdząco. Co to oznacza? Nic innego jak wiarę w nieśmiertelność. Bo przecież mnie wypadek nie spotka. Tak łatwo nam przychodzi zabawa” – mówi rzecznik społecznej policji.
– “Nie byli parą. Oskarżony oraz pokrzywdzona poznali się chwilę wcześniej przed jednym z klubów” – mówi oficer stołecznej policji.
– “Na skrzyżowaniu ulic Mokotowskiej i Chopina – kierując w stanie nietrzeźwości, co najmniej 0,55 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu, pojazdem silnikowym, hulajnogą elektryczną – nie zachował należytej ostrożności pozwalającej uniknąć zagrożenia bezpieczeństwa, wbrew konstrukcyjnemu przeznaczeniu pojazdu przewoził hulajnogą pasażera, nie dostosował prędkości do panujących warunków, co doprowadziło do tragicznego w skutkach zdarzenia” – tak mówi zarzut.
Źródło: twojenowinki.pl