Każdego dnia wierzyli, że Patryk stanie w drzwiach, przytuli się i wyjaśni, że musiał wyjechać. Niestety, nie ma już nadziei, bo zaginiony 11 lat temu mieszkaniec Pieszyc na Dolnym Śląsku nie żyje. Dramatyczne rozwiązanie zagadki sprzed lat było możliwe dzięki badaniom DNA. Szczątki Patryka Błocha (†21 l.) spoczęły w sobotę w rodzinnym mieście.
Patryk przepadł bez śladu 1 maja 2009 roku, zaraz po tym, jak odprowadził na przystanek narzeczoną, która nosiła pod sercem jego dziecko. Sam poszedł spotkać się z kolegami, ale obiecał zadzwonić do ukochanej. Gdy telefon milczał kolejne godziny, dziewczyna wykręciła jego numer. Po kilku sygnałach zamiast głosu Patryka usłyszała tylko muzykę w tle. Potem telefon już nie odpowiadał.
Na drugi dzień powiadomiono policję. Rodzina nie miała żadnych wieści przez kolejne 10 lat. Przełom nastąpił we wrześniu ubiegłego roku, kiedy aresztowano mieszkańca Pieszyc Edwarda M. (54 l.). Usłyszał zarzut morderstwa, jednak wciąż nie było ciała.
– Do końca chcieliśmy wierzyć w to, że chłopak odnajdzie się żywy, jednak okoliczności zaginięcia nie dawały tej nadziei – mówi ze smutkiem Iwona Modliborska, administratorka strony „Zaginieni przed laty”, która pomagała nagłośnić sprawę.
Szczątki 21-latka odnaleziono w maju tego roku. Leżały na dnie wyschniętego stawu, kilka kilometrów od jego domu.
– Badania DNA właśnie potwierdziły, że to zaginiony – mówi Marta Morawiecka z policji w Dzierżoniowie. Teraz prokuratura ma już komplet dowodów, by postawić przed sądem Edwarda M. Akt oskarżenia ma być gotowy w połowie sierpnia.
1
Oskarżony o morderstwo nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że w dzień zaginięcia Patryka był pijany i nic nie pamięta
2
Patryk miał przed sobą całe życie, dlatego rodzina nigdy nie wierzyła w samobójstwo. Po zatrzymaniu Edwarda M., który jest teraz głównym oskarżonym, nie mają już wątpliwości, że 11 lat temu wydarzyło się coś strasznego
3
Śledczy odkryli kości Patryka na dnie wyschniętego stawu przy drodze Pieszyce Dolne – Bratoszów
Źródło: fakt.pl
