Osiemnaście lat niesłusznie spędzonych w więzieniu to coś, co niestety przydarzyło się Tomaszowi Komendzie. 45-latek, który od 4 lat jest na wolności, przeszedł za kratami prawdziwe piekło. Tylko dzięki uporowi ludzi, którzy wierzyli w jego niewinność, dziś może cieszyć się wolnością oraz 12 milionami zadośćuczynienia i ponad 800 tysiącami odszkodowania. „Żadne pieniądze nie wynagrodzą mi tych 18 lat. To tylko zera na koncie, a sprawiedliwości nie ma”, mówił po usłyszeniu wyroku. Być może nigdy nie zostałby bezpodstawnie skazany, za za zgwałcenie i zabójstwo 15-letniej Małgorzaty w noc sylwestrową, gdyby nie jedna osoba…
Sprawa Tomasza Komendy – kto kłamał w zeznaniach?
Przypomnijmy, że Tomasz Komenda spędził 18 lat w więzieniu za zbrodnię, której nie popełnił. Według sędziów to on miał zgwałcić i zamordować 15-letnią Małgosię, która bawiła się na imprezie sylwestrowej 1996-1997 w Miłoszycach niedaleko Wrocławia. „Mam głęboką nadzieję, że osoby, które bezpośrednio przyczyniły się do mojego aresztowania i osadzenia, odpowiedzą za celowe działania na moją niekorzyść”, mówił Tomasz Komenda. Jedną z tych osób jest zmarła 4 lata temu Dorota P., której zeznania okazały się kluczowe w dochodzeniu oraz procesie sądowym przeciwko Komendzie.
Wspomniana Dorota P., czyli sąsiadka jego babci, miała rozpoznać go na jednym z portretów pamięciowych. Pomimo, że kilkanaście osób potwierdziło alibi niewinnego, to właśnie zeznania kobiety przeważyły o wyroku. „Powiedziałem wcześniej, że Dorota P. usiądzie na ławie oskarżonych. No niestety, nie usiądzie. Ale mam nadzieję, że tam na górze tłumaczy się teraz z całej sytuacji”, mówił Tomasz Komenda na antenie TVN24. Kobieta zmarła w czerwcu 2018 roku, jednak przed śmiercią udzieliła wywiadu, w którym odniosła się do sprawy. Dlaczego sąsiadka złożyła fałszywe zeznania?
Kim była Dorota P. i dlaczego złożyła fałszywe zeznania?
Pomimo wydawałoby się solidnego alibi, jednym z decydujących czynników niesprawiedliwego skazania Tomasza Komendy na 25 lat pozbawienia wolności okazały się zeznania Doroty P. Jej postać pojawia się w filmie 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komedy, który tytułowy bohater określił jako rzetelne i całościowe przedstawienie jego tragicznej historii. Kobieta zmarła w jednym z wrocławskich szpitali ok. miesiąc po uniewinnieniu Tomasza Komendy przez Sąd Najwyższy. Jednak zanim to nastąpiło, dziennikarzowi TVN udało się skontaktować z Dorotą P. Rozmowa ukazała się w ramach magazynu Superwizjer.
Śledczy wielokrotnie podkreślali, że zeznania Doroty P. były kluczowe w śledztwie prowadzonym przeciwko mężczyźnie. Kobieta była sąsiadką babci Tomasza Komendy. Pomimo, że jedyne konwersacje, jakie prowadzili było grzecznościowe powitanie na klatce schodowej, Dorota P. opowiadała o relacji z Komendą tak, jakby znała go od lat.
O skazaniu mężczyzny zaważył fakt, że sąsiadka jego babci rozpoznała go na jednym z portretów pamięciowych. Jak do tego doszło? „Byliśmy u znajomej mojego męża, Beaty i jej mąż okazał się kapusiem. Siedzieliśmy przy stole w czwórkę, no i w telewizji leciał ten obraz pamięciowy. To był jeden jedyny incydent. I później on [policjant obecny na spotkaniu – przypis red.] przyleciał z jakimś drugim człowiekiem. Przedstawili się, że są policjantami. I mówi: powtórz to, co u mnie mówiłaś. Ja mówię: człowieku, nie wiem, jaki temat żeśmy poruszali, coś mi tutaj podpowiedz. On na to: widziałaś ten obraz pamięciowy. No i to tak było”, zwierzała się dziennikarzowi Superwizjera Dorota P.
Według informacji, do jakich udało się dotrzeć Faktowi, Dorota P. często przebywała w kręgach wrocławskich prokuratorów i policjantów, a w latach 90. była podejrzana o świadczenie usług seksualnych. Do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego zeznania kobiety potraktowano jako decydujące w sprawie. Był to zwykły przypadek, czy może realizowany od początku plan? Zarówno wokół samej sprawy, jak i jej śmierci, która zbiegła się z uniewinnieniem Komendy w czasie krąży oczywiście wiele teorii, które najprawdopodobniej jedynie teoriami pozostaną.
Zmiana zeznań Doroty P. w procesie Tomka Komendy
Dorota P. po niecałych 20 latach zmieniła jednak zdanie. „Ja tylko rozpoznałam go na portrecie pamięciowym, ale na portretach rozpoznałam też jego ojczyma i brata. Od początku uważałam, że jeżeli Tomek mógłby to zrobić, to tylko w ich towarzystwie. Był od nich bardzo zależny, sam na pewno nie zdecydowałby się na coś takiego”, wyznała kobieta. Niestety nad swoją wersją wydarzeń zreflektowała się dopiero po 18 latach katuszy Tomasza Komendy. Teraz jest już za późno, aby kobieta za to odpowiedziała…
„To jest największa bolączka z tego wszystkiego. Po prostu nie mogłem uwierzyć, że ta osoba po prostu nagle zmarła. Ale mam nadzieję, że tam na górze tłumaczy się teraz z całej sytuacji”, mówił Tomasz Komenda. Mężczyzna wyszedł na wolność, ale nic nie zwróci mu lat, które spędził w zamknięciu. Tomasz Komenda ostatecznie został uniewinniony przez Sąd Najwyższy w 2018 roku. Po upływie niemalże dekady w końcu został oczyszczony ze wszystkich zarzutów.
Zadośćuczynienie dla Tomasza Komendy. Jak dziś żyje?
Dziewiątego lutego 2021 roku decyzją Sądu Okręgowego w Opolu, Tomasz Komenda usłyszał że otrzyma od Skarbu Państwa łącznie 12 milionów 811 tysięcy złotych. To 2/3 trzecie kwoty, o którą 45-latek wnosił wraz z reprezentującym go mecenasem. Wyrok nie był prawomocny. „Wyrok jest oczywiście dobry. Zasądzono odszkodowanie w pełnej wysokości. Natomiast jeśli chodzi o zadośćuczynienie, to mamy 2/3 żądanej kwoty. Na razie się nie deklarujemy, czy będziemy się odwoływać, czy nie”, mówił mediom Zbigniew Ćwiąkalski.
Sam Tomasz Komenda nie krył radości, że zakończył najgorszy etap swojego życia. „Po prostu mogę wyjść i nigdy więcej tu nie wrócić. Drzwi więzienia zamknęły się za mną na bardzo wielkie zamki. Zacznę w końcu żyć, tak jak powinienem żyć od początku i nigdy nie pojawić się w tym miejscu”, mówił. Jak będzie teraz wyglądać życie 45-latka? „Nie potrafię powiedzieć, co będzie w następnych miesiącach. Musi upłynąć troszeczkę czasu i będę wiedział, co dalej”, odpowiedział mediom.
Przypomnijmy, że po wyjściu na wolność Tomasz Komenda zakochał się. On i Anna Walter zostali rodzicami synka. Mały Filip ma dziś 1,5 roku, ale jego mama i tata nie są już razem. „Nie chciałabym za bardzo tego komentować. Jeszcze do niedawna walczyłam o naszą rodzinę, ale teraz najważniejsi są dla mnie moi synowie i moje zdrowie”, mówiła pani Anna serwisowi Pudelek i dodała, że z Tomaszem Komendą nie jest od lipca 2021 roku.
Zawodowo 45-latek pracował przez kilka miesięcy w Fundacji Braci Collins, ale ich drogi też się wkrótce rozeszły. Od wielu miesięcy Tomasz Komenda nie udziela się publicznie. Wierzymy, że święty spokój to wszystko, czego dziś potrzebuje.
Źródło: viva.pl