Moje dziecko przypłaciło wcześniejszą naukę zdalną uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym. Nie dopuszczę po raz kolejny do takiej sytuacji – mówi Interii pani Monika, mama uczennicy II klasy szkoły podstawowej. Część rodziców na wieść o powrocie zdalnego nauczania zareagowała pismami do dyrekcji. Chcą organizacji nauki ich dzieci w szkolnych murach. Dyrektorzy mogą, ale nie muszą tego robić. Często też, mimo chęci, nie mają już wolnego sprzętu do udostępnienia uczniom.
Od poniedziałku, 22 marca, w całym kraju wraca nauka zdalna również dla uczących się do tej pory stacjonarnie lub hybrydowo uczniów klas I-III.
Decyzja ta jest wielką szkodą dla dzieci – mówi Interii Aleksandra Toboła, mama uczennicy I klasy szkoły podstawowej z Warszawy. – Codzienne wspieranie dziecka w nauce jest znów ogromnym wyzwaniem. Wiele godzin przed komputerem, brak ruchu, to wszystko z pewnością wcześniej czy później będzie miało negatywne skutki – dodaje.
Przyznaje, że choć nie jest zachwycona powrotem nauki zdalnej, to sama ma możliwość pracy z domu. Dzięki temu będzie mogła pomóc w lekcjach córce.
„Drugi raz do tego nie dopuszczę”
Takiej możliwości nie ma pani Monika z Ostrowa Wielkopolskiego. Jej córka uczy się w II klasie szkoły podstawowej. – Oboje z mężem pracujemy do godziny 16. W tym czasie, ucząc się zdalnie, dziecko przebywałoby samo w domu. Już wcześniej podczas urlopu byłam świadkiem sytuacji, w których córce zawieszał się program, bądź też niezrozumiałe były dla niej polecenia wydawane przez nauczyciela. Dziecko wpadało w panikę, zaczynało płakać – wspomina pani Monika.
– Zamierzam wnioskować do dyrekcji o zajęcie się moim dzieckiem w szkole – deklaruje. – W oświadczeniu podam, iż dziecko nie posiada komputera ani internetu. Wcześniej pożyczałam sprzęt z pracy, teraz tego nie zrobię. A internet domowy opłacam z własnej kieszeni i nikt mi do tego nie dokłada, wobec tego nie mam obowiązku użyczać go do nauki zdalnej i więcej tego nie zrobię – wyjaśnia.
Przyznaje też, że ewentualna nauka zdalna jej dziecka ze szkoły nie satysfakcjonuje jej. – Chciałabym, by mogła uczyć się w szkole stacjonarnie. Zdalne nauczanie ze szkoły to ostateczność – podkreśla. – Moje dziecko przypłaciło wcześniejszą naukę zdalną uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym. Wpadło w depresję. Nie dopuszczę po raz kolejny do takiej sytuacji – dodaje mama dziewczynki.
„Nauka przed komputerem źle wpływa na stan zdrowia mojego dziecka”
Inna mama z woj. lubelskiego, która prosi o anonimowość, również ma córkę w II klasie szkoły podstawowej oraz córkę w zerówce. – Dziewczynki uczą się w szkole Montessori, w której w jednej grupie są trzy roczniki – 6-, 7- i 8-latki. Jedna córka ma lat 6, a druga 8, przez co są na jednym etapie. Po kolejnym wprowadzeniu zdalnej nauki młodsza będzie chodziła normalnie do szkoły, bo formalnie to oddział przedszkolny, a starsza, mimo że lekcje mają w tym samym czasie w tej samej sali z tą samą nauczycielką, będzie miała zdalne lekcje z domu. Jutro będę składała pismo do dyrekcji o braku warunków do dalszej edukacji zdalnej starszej córki – mówi mama dziewczynki.
– Oboje z mężem pracujemy, a nie możemy zabierać jej do miejsc pracy. Z drugiej strony 8-letniego dziecka na prawie dziesięć godzin nie zostawię samego w domu, bo gdyby coś się stało, jako rodzice odpowiadamy za nie. Osobiście mam nadzieję, że w kontekście obecności 6-latków w szkole, starsza córka będzie miała możliwość uczenia się w normalnym stacjonarnym trybie – dodaje.
Pytana, czy zgodziłaby się na naukę zdalną jej córki ze szkoły, odpowiada, że nie. – Nauka przed komputerem źle wpływa na stan zdrowia mojego dziecka. Gdyby tylko to mi zaproponowano, będę wówczas szukała innych rozwiązań – zapowiada.
Dyrektor może, ale nie ma obowiązku
W mediach społecznościowych krążą wzory wniosków, o których mówią nam mamy uczennic. „Zwracam się z uprzejmą prośbą o zorganizowanie nauki w szkole dla mojego dziecka. Jednocześnie informuję, że nie posiadam sprzętu komputerowego oraz warunków do nauki zdalnej z domu” – czytamy w dokumencie.
Rodzice w tych wnioskach powołują się również na przepisy z października 2020 roku, które zobowiązywały dyrektorów do organizacji nauczania stacjonarnego lub zdalnego w szkole tym uczniom, którzy ze względu na niepełnosprawność lub warunki bytowe nie mogą uczyć się zdalnie z domu.
Te przepisy zostały jednak zmienione. Jak czytamy w najnowszym komunikacie Ministerstwa Edukacji i Nauki, „dyrektor szkoły ma obowiązek organizowania nauczania zdalnego lub stacjonarnego na terenie szkoły ze względu na rodzaj niepełnosprawności ucznia lub – ma taką możliwość – ze względu na inne przyczyny uniemożliwiające uczniowi naukę zdalną w domu”.
Oznacza to, że w przypadku, gdy rodzic ucznia zgłosi brak możliwości uczestnictwa w zajęciach zdalnych z domu, ale nie z powodu niepełnosprawności, wówczas zorganizowanie przez dyrektora zajęć stacjonarnych lub umożliwienie uczestnictwa w zajęciach zdalnych ze szkoły nie będzie obowiązkiem dyrektora.
Dyrektor: emocje rodziców są ogromne
Dariusz Zelewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Kartuzach, przyznaje w rozmowie z Interią, że docierają do niego głosy rodziców dotyczące problemów z organizacją nauki zdalnej dzieciom z domu.
– Rodzice nie chcą się już godzić się bezkrytycznie na to, co robi rząd. Wymyślono w MEiN zwrot „nauczanie zdalne”, który stał się zamiennikiem do edukacji dzieci i młodzieży. Rządzącym wydaje się, że wystarczy wydać rozporządzenie i wszystko gra. Tak już nie jest. Rodzice twierdzą, że w konstytucji mają zapewnioną bezpłatną edukację swoich dzieci. A tutaj kolejny raz wymaga się od nich wyposażenia w sprzęt komputerowy, internet, miejsce do nauki. W tej chwili emocje rodziców są ogromne i ja to rozumiem – mówi dyrektor Zelewski.
Do rodziców jego uczniów wysłał komunikat informujący o powrocie klas I-III do nauki zdalnej. „Ważna informacja dla rodziców: nie mamy w szkole żadnego sprzętu komputerowego, który moglibyśmy wypożyczyć do nauki zdalnej” – napisał.
– Nie jesteśmy w stanie zorganizować nauki ze szkoły, bo cały sprzęt będzie w użytkowaniu nauczycieli. Jasno to napisałem – przyznaje dyrektor.
Zdalną naukę dla wszystkich uczniów Ministerstwo Edukacji i Nauki przewiduje co najmniej do 9 kwietnia.
Źródło: interia.pl