Jacek Jaworek (52 l.) od kilkunastu dni dni jest poszukiwany przez policję w związku z morderstwem, do którego doszło w niewielkich Borowcach (woj. śląskie). Jaworek z zimną krwią miał tam zamordować swojego brata, szwagierkę i bratanka. Funkcjonariusze kończą już poszukiwania mężczyzny w terenie i obecnie skupią się na czynnościach operacyjno-rozpoznawczych. – Przed policjantami teraz mrówcza praca, to czas na analizę mnóstwa zebranych informacji – mówi Faktowi Jerzy Jakubowski, emerytowany policjant i były szef CBŚ w Poznaniu. Tłumaczy, na czym teraz skupią się śledczy.
Do zbrodni, która wstrząsnęła całą Polską, doszło w nocy z 9 na 10 lipca. Wówczas w domu 44-letnich Justyny i Janusza w Borowcach doszło do mordu. Pijany 52-letni Jacek Jaworek, brat Janusza, wyjął broń i zaczął strzelać do członków swojej rodziny jak do kaczek. Zginęli małżonkowie i ich 17-letni syn. Jedynym, który zdołał ocalić się z masakry, był młodszy, 13-letni syn Justyny i Janusza, który najpierw schował się w szafie, a potem przez okno uciekł do kuzynostwa.
Sekcja zwłok Justyny, Janusza i Kuby wykazała, że morderca wpakował w ich ciała łącznie aż 10 kul. Strzały padły z bliskiej odległości, w krótkich odstępach czasu. Jaworek zachowywał się niczym w amoku…
Mord w Borowcach. Jacek Jaworek poszukiwany od 13 dni
Motywy zbrodni na razie pozostają nieznane. Jak ustalił Fakt, mężczyzna pół roku temu, po rozwodzie z żoną, z którą mieszkał w Częstochowie, wrócił do rodzinnej wsi Borowce i wprowadził się do domu po rodzicach. Mieszkał już tam jego brat ze swoją rodziną. Między braćmi miało dochodzić do regularnych awantur, bo Jacek Jaworek nie dokładał się do rachunków, był agresywny i nadużywał alkoholu.
Po zamordowaniu krewnych Jacek Jaworek zbiegł. Od 10 lipca jest poszukiwany przez policję. Wydano za nim list gończy, a 16 lipca komendant wojewódzki policji w Katowicach postanowił wyznaczyć nagrodę za schwytanie mężczyzny z wysokości 20 tys. zł. Jednocześnie śledczy apelują o ostrożność – Jacek Jaworek jest niebezpieczny i wciąż może posiadać przy sobie broń, z której strzelał do brata, szwagierki i bratanka.
Policja kończy poszukiwania Jacka Jaworka w terenie
W piątek 23 lipca rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji Mariusz Ciarka przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską, że etap przeczesywania przez policjantów lasów, dróg czy pustostanów już mija. Teraz śledczy będą skupiać się na czynnościach operacyjno-rozpoznawczych.
– Należy się spodziewać, że te działania będą prowadzone zarówno w kraju, jak i przy udziale Biura Międzynarodowej Współpracy Policji, jeżeli zajdzie taka konieczność – zaznaczył Ciarka w rozmowie z WP.pl.
Na czym będą polegać teraz działania śledczych?
Jak będą teraz wyglądały poszukiwania 52-letniego Jacka Jaworka? Fakt zapytał o to Jerzego Jakubowskiego, emerytowanego policjanta i byłego szefa Centralnego Biura Śledczego w Poznaniu, który na swoim koncie ma zatrzymania wielu morderców, m.in. seryjnego „Ręcznikowego Dusiciela” mordującego w latach 90. chłopców w całej Polsce.
– Pierwszy etap poszukiwań, czyli te poszukiwania w rejonie zdarzenia, to jest niestety zawsze słaby moment, spóźniony o kilka godzin, które upływają, zanim policja się zorganizuje. Przy mobilnym sprawcy to jest poważny problem. Poszukiwania te w pierwszych godzinach, dniach skupiają się zazwyczaj w miejscu zdarzenia i miejscu zamieszkania mordercy, bo to tam osoba poszukiwana czuje się najlepiej. Tutaj niestety czynności te nie przyniosły rezultatu. W związku z tym teraz jest czas na analizę tych wszystkich informacji, które zebrano do tej pory – mówi Faktowi Jerzy Jakubowski.
Jak dodaje, policjanci opublikowali wizerunek Jacka Jaworka i zaapelowali do Polaków o zgłaszanie wszelkich informacji na jego temat, w związku z czym w ostatnich dniach napłynęło do nich z pewnością mnóstwo zgłoszeń od osób, którym wydawało się, że mogli widzieć mordercę w różnych zakątkach Polski.
Policjantów czeka mrówcza praca
– Policjanci dostają dziennie dziesiątki informacji, często zmyślonych, czasami przekazanych w dobrej wierze, ale nieprawdziwych. To wszystko musi zostać zweryfikowane przez jednostkę, z której pochodzi zgłoszenie, co zajmuje masę czasu. W tym przypadku szukamy przestępcy – mordercy – w związku z czym teraz jest też czas na zebranie zespołu tzw. łowców cieni – mówi emerytowany policjant.
– Nie chcę za dużo mówić w tym temacie, żeby nie utrudniać pracy śledczym. Krótko mówiąc, policjanci będą musieli poszukać teraz maksymalnie dużo kanałów informacyjnych o tym przestępcy. Muszą się dowiedzieć, w jakim środowisku żył Jaworek, czym może dysponować. Jest dużo śladów, które człowiek za sobą zostawia. To może być karta płatnicza czy kamery monitoringu. Wszystko to trzeba przeanalizować. Pytanie czy Jacek Jaworek dysponował gotówką, czy pobierał gotówkę z bankomatu. Wiemy, że mężczyzna uciekł z miejsca z brodni z bronią. Trzeba odpowiedzieć na pytanie jaka to była broń, jaki miała magazynek, czy morderca musiał ją przeładować, czy może dysponować jeszcze nabojami. Trzeba wziąć człowieka, który zna teren w okolicach Borowców, np. leśnika, który pomoże wskazać miejsca dogodne do ukrycia się. Być może do niektórych czynności, miejsc, trzeba będzie wrócić – opowiada Jerzy Jakubowski.
Co się stało z Jaworkiem? Jedna wersja najbardziej prawdopodobna
Były szef poznańskiego CBŚ podkreśla, że mężczyzna w chwili ucieczki był zdesperowany.
– Na moje oko to on już nie żyje, popełnił samobójstwo. Tak mówi mi doświadczenie. Ale pytanie jest, dlaczego nie znaleziono zwłok. Czy on się zastrzelił, czy powiesił w trudno dostępnym miejscu? Jaworek był tamtej nocy nietrzeźwy, więc to najbardziej prawdopodobna wersja. Policjanci go znajdą, choć czasami to nie jest łatwe, jeśli ciało jest zakamuflowane – przekonuje emerytowany policjant.
Inne możliwości to ucieczka zagranicę, zwłaszcza, że Jacek Jaworek latami pracował w Niemczech i Szwajcarii lub ukrywanie się u znajomego lub członka rodziny.
– Myślę, że policjanci sprawdzili już wszystkie osoby, które mogły mieć kontakt z Jaworkiem, pytanie tylko jak. Na pewno sprawdzili też, czy mężczyzna miał możliwości wyjazdu z kraju i jakie, ale słusznie tego nie ujawniają – mówi Faktowi Jakubowski.
„Nie sądzę by Jaworek był w stanie ukrywać się latami. Najlepiej by było, gdyby sam wymierzył sobie sprawiedliwość”
I dodaje: – To była zbrodnia, jak ja to nazywam, sytuacyjna. Po prostu ktoś kogoś zdenerwował, mężczyzna musiał być mocno zdesperowany. To nie jest raczej typ zatwardziałego bandyty, przestępcy. Nie sądzę, żeby – jeśli żyje – był w stanie ukrywać się latami. Prędzej czy później policjanci go znajdą. Myślę, że byłoby najlepiej dla wszystkich, żeby on sam wymierzył sobie sprawiedliwość.
Jerzy Jakubowski przyznał, że wyznaczenie nagrody za schwytanie Jacka Jaworka było słusznym posunięciem.
– Myślę natomiast, że ta nagroda jest stosunkowo niewielka. W końcu chodzi o zabójcę trzech osób. Nie powinien jej także ogłaszać komendant wojewódzki policji, to powinno zostać zorganizowane przez szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ale może kogoś to skusi – mówi policjant.
„Intryguje mnie, że wokół sprawy jest taka cisza”
– Tak naprawdę opinia publiczna w sprawie wie niewiele. Nie wiemy, czy policja potwierdziła, że ktoś widział Jaworka i kiedy – wówczas wersja z samobójstwem nie byłaby trafna. Nie wiemy, co wiedzą i na jakim są etapie. Sam jestem bardzo ciekawy tej sprawy, trochę mnie to intryguje, że jest wokół tego taka cisza. Ale z punktu widzenia śledczych to dobrze, że to zostało tak wyciszone – komentuje Jerzy Jakubowski.
Charakterystyczna narośl u Jaworka
Do zbrodni doszło w nocy z 9 na 10 lipca we wsi Borowce w powiecie częstochowskim (woj. śląskie). Wezwani do awantury domowej policjanci znaleźli w domu jednorodzinnym ciała małżeństwa oraz ich syna. Janusz i Justyna mieli po 44 lat, natomiast ich syn Jakub – 17 lat. Ocalał jedynie drugi, 13-letni syn, który uciekł przez okno, a następnie schronił u rodziny.
Podczas wielodniowych działań w okolicy miejsca zbrodni policja przetrząsnęła okoliczne lasy z wykorzystaniem psów tropiących i specjalistycznej aparatury, a śląski komendant wojewódzki policji wyznaczył 20 tys. zł nagrody za wskazanie miejsca pobytu podejrzanego. Nieoficjalnie policjanci przyznają, że Jaworek zapadł się pod ziemię.
Ostatnio policja podała ważny szczegół dotyczący ciała Jacka Jaworka. Ma on charakterystyczną narośl, widoczną nawet przez koszulę. Oto rysopis Jaworka.
Jak wygląda Jacek Jaworek
O Jaworku na stronie interpolu napisano:
Nazwisko rodowe: JAWOREK
Imię i nazwisko: JACEK PIOTR
Płeć: Mężczyzna
Data urodzenia: 21/05/1969 (52 lata)
Miejsce urodzenia: Częstochowa, Polska
Narodowość: Polska
Znaki szczególne i cechy charakterystyczne: narośl na prawej łopatce o długości 5-7 cm, widoczna przez koszulę.
Opis fizyczny:
Wzrost 1,76 m
Kolor włosów szary
Kolor oczu niebieski.
Źródło: fakt.pl