Polska

Poruszające sceny przy grobie zamordowanej w Starogardzie Gdańskim maleńkiej Mai. „Ludzie przychodzą i płaczą.

Minął miesiąc od okrutnej śmierci maleńkiej Mai (†2 mies.) ze Starogardu Gdańskiego. Dziewczynka, zdaniem śledczych, została zakatowana przez rodziców. 3 lutego odbył się jej pogrzeb. Grób Majeczki to teraz najczęściej odwiedzane miejsce na tutejszym cmentarzu. Cały czas płoną tu znicze, a poruszeni mieszkańcy Starogardu przynoszą maskotki.

Poruszające sceny przy grobie zamordowanej w Starogardzie Gdańskim maleńkiej Mai. „Ludzie przychodzą i płaczą.

Był 20 stycznia, gdy nieprzytomna dziewczynka trafiła do szpitala. Mimo długiej walki lekarzy o jej życie, Maja zmarła im na rękach. Miała uszkodzone narządy wewnętrzne, połamane rączki i obrażenia na całym ciele.

Starogard Gdański w żałobie po śmierci dwumiesięcznej Majeczki

Jej rodzice, Karolina P. (22 l.) i jej konkubent Dominik P. (23 l.), usłyszeli zarzuty zabójstwa dziecka ze szczególnym okrucieństwem. Zostali tymczasowo aresztowani i grozi im dożywocie.

Cały Starogard przez wiele dni był w żałobie. Ludzie nie mówili o niczym innym, tylko o zbrodni, do której doszło w domu przy ul. Piłsudskiego.

To tam z rodzicami-katami mieszkała trójka dzieci: nieżyjąca już Majeczka, jej 4-letnia siostra Zuzia i 2-letni braciszek Kubuś. Zdaniem śledczych cała trójka była katowana. Dla Mai obrażenia okazały się śmiertelne.

Pogrzeb Majeczki odbył się 3 lutego na cmentarzu komunalnym w Starogardzie Gdańskim.

Poruszające zdjęcia z cmentarza. „Ciągle ktoś tu zapala znicz”

– Widziałam tu siostrę jej ojca, ona bardzo często tu przychodzi, ale też zwykli mieszkańcy, których poruszyła śmierć tej dziewczynki, ale przychodzą też zwykli mieszkańcy poruszeni zbrodnią w naszym mieście. Widzę, że ludzie tu płaczą – mówi Faktowi pani Janina, która przychodzi na cmentarz na grób swojego męża.

„Żyję jak chcę i na własnych zasadach, a jak kogoś to boli, tam są drzwi, wypier…” – takie porażające hasło ma na swoim profilu na Facebooku matka dziewczynki Karolina P.

Dzieci były katowane od dawna. – Na podstawie wstępnych wyników sekcyjnych ustalono, że zmarła dziewczynka posiadała liczne urazy na całym ciele. Charakter obrażeń wskazywał, że przemoc wobec dziewczynki miała miejsce na długo przed tym jak trafiła do szpitala – mówiła Faktowi prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. – Dziecko wychowywane było przez oboje młodych rodziców. Para miała jeszcze dwoje dzieci w wieku 4 i 2 lat. W tym samym budynku mieszkała babcia kobiety. W mieszkaniu często przebywali inni członkowie rodziny – podkreślała pani prokurator.

Okoliczności śmierci Mai porażają. „Ona umierała tydzień”

Okoliczności tej zbrodni porażają. Rozchylone usta, nieobecność wypisana na malutkiej twarzyczce, zasinione rączki – tak na kilka godzin przed śmiercią miała wyglądać maleńka, zaledwie 10-tygodniowa Maja ze Starogardu Gdańskiego. Fakt dotarł do szokujących informacji o okolicznościach śmierci dziewczynki. Znajomy rodziny przekazał nam też jej… ostatnie zdjęcie. Wykonano je podobno w dniu śmierci dziecka.

Zdjęcia, które otrzymaliśmy od naszego informatora, porażają. Na każdym widać obrażenia u Mai. Ma podbite oko, zranione, zasinione rączki i spuchniętą twarz. Maja mogła być więc katowana niemal od urodzenia, tylko za to, że prosiła o miłość, że płakała, gdy była głodna albo gdy z bólu nie mogła zasnąć. Zamiast czułości i rodzicielskiej troski spotkało ją niewyobrażalne wręcz piekło.

– Ten dramat nie rozegrał się w ciągu jednego dnia, Maja była katowana od dawna, umierała około tygodnia. Wiem ze źródła zbliżonego do rodziny, że matka, czyli Karolina, miała rzucić małą o podłogę. To prawdopodobnie wtedy Maja doznała poważnych urazów – mówił Faktowi wstrząśnięty znajomy rodziny.

– Wiem o złamaniu nie tylko rączek, ale także nóżek i żeber. Ojciec, zamiast wezwać pomoc, podawał dziecku paracetamol. Kiedy Maja zaczęła z bólu mdleć, dopiero wtedy wezwano pogotowie. Jeszcze babcia i wujek próbowali reanimować dziewczynkę do czasu przyjazdu pogotowia, nie udało im się – nie kryje żalu znajomy rodziny. – To dziecko umierało w ciszy. Na końcu Maja nie miała nawet siły płakać. Leżała bezwładnie w łóżeczku.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close