Nie żyje Włodzimierz Bednarski. Dzieci wprost go uwielbiały, a dorośli podziwiali za niebywały charakter, empatię i zapał do pracy. Nikt nie przypuszczał, że odejdzie od nas tak nagle. Polacy pogrążyli się w głębokiej rozpaczy, nie mogą uwierzyć w to, co się stało.
Nie żyje wspaniały człowiek. Pełen pasji, wdzięczności i wyobraźni. Nie sposób uwierzyć, że śmierć go zabrała, a sympatykom pozostaną już tylko wspomnienia o nim. Ogromna tragedia przytłoczyła nie tylko jego krewnych czy przyjaciół. Bednarski był inspiracją dla młodszych i starszych, potrafił znaleźć pozytywne strony nawet najbardziej ponurej sytuacji.
Ogromna strata. Nie żyje Włodzimierz Bednarski
Jak informuje Gazeta.pl, na dobre opuścił nas jeden z najwybitniejszych polskich aktorów dubbingowych, Włodzimierz Bednarski. Artysta zmarł w wieku 85 lat, a bliscy nie zdecydowali się dotychczas ujawnić dokładnych przyczyn zgonu. Pierwsze smutne doniesienia pojawiły się na facebookowym profilu „Widzę Głosy”, kanałowi poświęconemu polskiemu dubbingowi i jego najważniejszym postaciom.
– W wieku 85 lat zmarł Pan Włodzimierz Bednarski – nestor i ikona polskiego dubbingu. Król Tryton, Książe Maks, Książe Ightorn, Zeus i wiele, wiele innych cudownych postaci, jednak najbardziej zapamiętany został chyba jako Fred Flinstone z kultowym „Yaba daba doo”. Był jednym z pierwszych aktorów, którzy zgodzili się na udział w Widzę Głosy, a spotkanie osobiście Pana Włodzimierza było spełnieniem mojego dziecięcego marzenia. Polski dubbing poniósł dzisiaj niepowetowaną stratę. Wyrazy szczerego współczucia dla Rodziny – czytamy we wpisie.
Niewątpliwie największą popularność przyniosła Bednarskiemu dubbingowa rola Freda Flintstone’a, księcia Igthorna z „Gumisiów” czy Sowy z „Kubusia Puchatka”. Dzieci pokochały go już od pierwszej bajki. Z kolei na szklanym ekranie widzowie mogli oglądać go w serialach „Dom”, „W labiryncie”, „Zmiennicy”, „Mistrz i Małgorzata”. Trudno uwierzyć, że już nie ma go wśród nas.
Źródło: pikio.pl