Pogrzeb Basi, która zginęła pod kołami autobusu w Katowicach, odbył się w jej rodzinnych Świętochłowicach. Rodzina i bliscy nie potrafili powstrzymać łez. Ksiądz podczas nabożeństwa podziękował narzeczonemu, który obok 19-latki „trwał do samego końca”.
Blisko pół tysiąca osób pożegnało Basię podczas uroczystości pogrzebowej, która odbyła się w parafii Matki Boskiej Różańcowej w Świętochłowicach. Emocje były tak silne, że matka 19-latki musiała podczas nabożeństwa wyjść z kościoła.
Jak donosi „Super Express”, ojciec oraz narzeczony Basi wylali morze łez, a nad urną pocieszał ich ksiądz.
Pogrzeb Basi. Ksiądz podziękował narzeczonemu, który „trwał do końca”
Mowę pożegnalną duchowny poświęcił kruchości życia.
– W pędzie codzienności zatrzymujemy się dopiero wtedy, gdy taka tragedia dotyka nas bezpośrednio. W każdej minucie możemy odejść z tego świata. Zastanówmy się, po co żyjemy, jaką drogą idziemy? – wzywał ksiądz, cytowany przez Fakt.
Odczytał także podziękowania dla najbliższych, które napisał w imieniu Basi, która zginęła w tragicznych okolicznościach. Wspomniał o mamie i tacie, którzy obdarzyli ją miłością, siostrach, z którymi się wychowywała, a także narzeczonym, z którym 19-latka wychowywała dwoje dzieci i planowała ślub.
– Dziękuję Łukaszowi za to trwanie do końca, do ostatnich sekund jej życia – mówił kapłan.
Śmierć 19-latki w Katowicach. Bójka, która zakończyła się tragicznie
Przypomnijmy, że do wypadku doszło w sobotę, 31 lipca, o poranku. 19-latka wraz z narzeczonym i grupą przyjaciół znajdowała się na przystanku autobusowym przy ul. Adama Mickiewicza w Katowicach, skąd miała wrócić do Świętochłowic po imprezie w jednym z klubów.
Tam wywiązała się bójka, która szybko przeniosła się na jezdnię. Wtedy nadjechał autobus linii 910. Kierowca zatrzymał się niebezpiecznie blisko tłumu, który prawdopodobnie próbował rozgonić. Trąbił.
Na zamieszczonym w sieci nagraniu widać, że wtedy przed pojazd wbiegł narzeczony Basi. Krzyknął coś do kierowcy, odwrócił się i – jak zeznał – próbował uspokoić uczestników bójki. Za nim pobiegła partnerka…
Niespodziewanie pojazd ruszył z impetem, wciągając 19-latkę pod koła. Młody mężczyzna ledwo uciekł sprzed maski, a później jeszcze kilkadziesiąt metrów gonił za pojazdem. Bezskutecznie, ponieważ ten odjechał w pośpiechu. Na drodze zostało tylko zmasakrowane ciało kobiety.
Kierowca zeznał, że uciekał, ponieważ bał się agresywnego tłumu
Mundurowi wkrótce zatrzymali kierującego autobusem Łukasza T. w zajezdni. Tłumaczył, że uciekł tam, gdzie czuł się bezpiecznie.
– Z zeznań wnika, że kierowca bał się tłumu, który znalazł się przed autobusem. Wydawało mu się, że agresywne osoby atakują pojazd i chcą wedrzeć się do środka – mówiła WP prok. Monika Łata, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Toksykologia wykazała, że 31-latek był pod wpływem trzech silnych antydepresantów i leków przeciwbólowych. Choć nie leczył się psychiatrycznie, to wszystkie mógł dostać tylko na receptę.
Usłyszał zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa trzech innych osób. Śledczy wciąż gromadzą materiał dowodowy. Kluczowa będzie opinia biegłego, która wskaże, jak zażywane środki wpłynęły na zachowanie podejrzanego.
Wątek bójki, która doprowadziła do tragicznego zdarzenia, został wyodrębniony do osobnego postępowania.
Śmierć Basi wstrząsnęła Polską i… wywołała falę hejtu
Śmierć 19-latki wstrząsnęła całą Polską. Niestety wywołała też dwie równoległe fale okropnego hejtu. Jedną, która została wymierzona w kierowcę autobusu. Drugą, która uderzyła w samą ofiarę.
Na Facebooku pojawiły się tysiące nienawistnych komentarzy. Ktoś zaczął nawet rozpowszechniać zdjęcia zmasakrowanego ciała, co zostało zgłoszone śledczym.
Założono także dwie zbiórki. Pierwszą, na wieniec i wsparcie finansowe osieroconych dzieci. Drugą, na pomoc prawną dla kierowcy.
Źródło: wp.pl