Murad, kurdyjski uchodźca, pochował swoje nienarodzone dziecko na cmentarzu muzułmańskim w Bohonikach. Jego żona walczy o życie po tym, jak poroniła w siódmym miesiącu ciąży.
38-letnia kobieta poroniła ciążę w siódmym miesiącu. Wraz z mężem Muradem i piątką dzieci przebywała w lesie w pobliżu białoruskiej granicy. Jej stan prawdopodobnie spowodowała hipotermia. Kiedy trafiła pod opiekę lekarzy, jej ciało miało zaledwie 27 stopni.
Kobieta poroniła w lesie
Kobieta jest w stanie krytycznym. Nie odzyskała przytomności, jest dializowana. Walczy o życie, ale lekarze mówią, że potrzebny jest cud, aby wróciła do zdrowia. Piątką dzieci zajmuje się Murad.
Pogrzeb nienarodzonego dziecka odbył się 23 listopada. Murad na nim nie był, aby uniknąć ludzi i zgiełku. Grób odwiedził później, w towarzystwie swoich dzieci.
Nienarodzone dziecko zostało pochowane na cmentarzu muzułmańskim w Bohonikach. Wczoraj rodzina odwiedziła grób. To jest dla nich niewyobrażalnie trudny czas – czytamy na stronie fundacji, która wspiera rodzinę.
Rodzina spędziła w lesie siedem dni – trzy po stronie białoruskiej, cztery po polskiej. Murad i dzieci trafili do placówki Straży Granicznej. Później zaopiekowała się nimi Fundacja Dialog, która pomaga im zaspokoić wszystkie potrzeby. Zorganizowano także wsparcie psychologiczne.
To jak potrafi być silny dla swoich dzieci, jest niewiarygodne. Potrafi doskonale zająć się najmłodszymi synami, a jednocześnie przytulić i pocieszyć najstarsze dzieci, które rozumieją sytuację i boją się o życie swojej mamy – informują wolontariusze z Fundacji Dialog
Źródło: o2.pl