Polska

Patryk z synkami zginęli w Tatarowcach. Co doprowadziło do tragedii? Tę tajemnicę zabrali do grobu

To była upiorna niedziela. Wyjazd rodziny K. do krewnych zakończył się potworną tragedią. W Tatarowcach (woj. podlaskie) zginęła niemal cała rodzina: Patryk i jego trzech synków – Gabryś (†9 l.), Aleksander (†6 l.) i Kornelek (†3 l.). Koszmarny wypadek przeżyła Monika (30 l.), żona Patryka i mama chłopców. Co doprowadziło do tego strasznego wypadku? Tę tajemnicę zabrano do grobu.

Patryk z synkami zginęli w Tatarowcach. Co doprowadziło do tragedii? Tę tajemnicę zabrali do grobu

Byli roześmianą i kochającą się rodziną. Patryk i Monika dbali o liczną gromadkę – trzech wspaniałych synków. Gabryś, Aleksander i Kornel byli otoczeni troską i miłością rodziców. Małżonkowie byli w sobie szaleńczo zakochani. A może i nawet kochali się jeszcze bardziej niż na początku, jakby wiedzieli, że nie mają zbyt wiele czasu…

Monika i Patryk byli znani i bardzo lubiani w lokalnej społeczności. Para była zakochana nie tylko w sobie, ale i w naturze. Tego również nauczyli swoich synków. Prowadzili centrum ogrodnicze, często wędkowali i korzystali z uroków natury. – Pogodni, uśmiechnięci i tacy ciepli. Po prostu dobrzy ludzie – podkreślają znajomi małżonków.

Tragedia w Tatarowcach. Zginęła niemal cała rodzina

Szczęśliwe życie pięcioosobowej rodziny z miejscowości Krasne Stare niedaleko Moniek (woj. podlaskie) legło w gruzach w niedzielne popołudnie, 19 września 2021 roku. Ta upiorna data zamknęła wieczną klamrą życie niemal całej rodziny. Tego feralnego dnia rodzina spod Moniek jechała w odwiedziny do krewnych. Pogoda była fatalna – padał deszcz i było ślisko.

Na prostym odcinku drogi krajowej nr 65 na trasie Białystok – Bobrowniki doszło do koszmarnego wypadku. Niedaleko miejscowości Tatarowce opel zefira, którym jechało małżeństwo z synkami, z nieznanych przyczyn zjechał na przeciwległy pas wprost pod tira.

Osobówka została doszczętnie zmiażdżona, a uszkodzona ciężarówka wylądowała w rowie. Roztrzaskane części opla leżały w promieniu kilkunastu metrów od siebie. Widok na miejscu zdarzenia był potworny.

Patryk z synkami zginęli na miejscu. Monika jako jedyna przeżyła ten wypadek. 29-latka w ciężkim stanie trafiła do białostockiego szpitala, gdzie walczyła o życie. Wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. Po miesiącu Monika opuściła szpital. Nadal jednak potrzebuje rehabilitacji.

Kierowca ciężarówki, 38-letni obywatel Ukrainy, o własnych siłach wydostał się z pojazdu. Był trzeźwy.

Wypadek pod Białymstokiem. Prokuratorskie śledztwo

Prokuratura Rejonowa w Białymstoku prowadziła śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku. Według śledczych to Patryk był sprawcą tragedii. Ze względu na śmierć 30-latka zdecydowano się umorzyć postępowanie.

Nie udało się ustalić, co było dokładną przyczyną wypadku. Dlaczego Patryk zjechał wprost pod tira? Tę tajemnicę zabrał ze sobą do grobu.

– Wszystkie wykonane czynności nie dały jednoznacznego wyjaśnienia okoliczności tego wypadku – powiedział szef białostockiej prokuratury rejonowej Karol Radziwonowicz. Szukając tego wyjaśnienia, prokuratura zleciła szereg ekspertyz, m.in. z zakresu ruchu drogowego, medycyny sądowej. Biegły informatyk badał telefony, w tym telefon kierowcy, by ustalić, czy mógł on być zaabsorbowany jakimiś czynności związanymi z jego użyciem. Przesłuchano świadków – osoby, które jechały w samochodzie za ciężarówką – ale nie widziały one wypadku bezpośrednio. Przesłuchania Moniki nie wniosły nic istotnego sprawy. Kobieta mówiła, że nie pamięta, co się stało.

Badano również dane z tachografu i stan techniczny ciężarówki. Przesłuchiwany był jej kierowca, również ranny w wypadku. Ale nie udało się ustalić, dlaczego kierowca auta osobowego skręcił i wjechał na przeciwny pas.

Postanowienie o umorzeniu tego śledztwa nie jest jeszcze prawomocne.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Sprawdź również

Close
Back to top button
Close