Ostatnie słowa 19-latki przed śmiercią wywołują ciarki. Basia Sz., matka dwójki dzieci zginęła pod kołami autobusu w Katowicach. Świadkowie do dziś mają w uszach jej krzyk.
Śmierć 19-letniej Basi Sz. ze Świętochłowic odbiła się w mediach szerokim echem. Ze względu na to, że przez długi czas bliscy zmarłej unikali publicznych wypowiedzi, w sieci pojawiło się sporo plotek.
W końcu głos zabrał ojciec zmarłej nastolatki. Krzysztof Sz. w wywiadzie dla Faktu skomentował wydarzenia. Potwierdził także, że w tym czasie dzieci przebywały właśnie pod opieką dziadków.
Grupa młodych ludzi wracała z całonocnej imprezy w Katowicach. W trakcie oczekiwania na autobus do Świętochłowic, niespodziewanie doszło do szarpaniny. Basia oraz jej partner Łukasz stali na chodniku. Chcieli przerwać tą bójkę i właśnie wtedy podjechał rzeczony autobus. Kierowca najpierw zatrąbił, a potem ku zdziwieniu wszystkich, wjechał z impetem w tłum ludzi.
19-latka została błyskawicznie wciągnięta pod koła pojazdu. Będący na miejscu zdarzenia przechodnie oraz pasażerowie twierdzą, że w trakcie, gdy autobus ją ciągnął, to wciąż żywa dziewczyna krzyczała. Co najsmutniejsze, wołała ona swojego ukochanego, który nie mógł jej pomóc.
Inne ujęcie z tragedii w #Katowicach… pic.twitter.com/sSeBp3rm7w
— Greg Dankvsky (@dankvsky) August 2, 2021
– “Basia szykowała się do egzaminu na prawo jazdy, z narzeczonym planowali ślub. Byli już zaręczeni. Chcieli zmienić mieszkanie na większe. Mieli kupić samochód i ogródek. W jednym dniu świat runął” – mówił załamany Krzysztof Sz.
Źródło: twojenowinki.pl