Polska

Oprawczynie z Poznania dobrze znały 14-latkę. Wiemy, jak zarabiała ich przywódczyni

Dwie z oprawczyń porwanej i zgwałconej 14-latki z Poznania, to jej koleżanki z zajęć sportowych. W rozmowie z Onetem potwierdził to trener dziewczyn. Opisy ich osiągnięć w siatkówce zamieszcza także ich klub. Siatkarskie doświadczenie ma również Paulina K., która miała kierować „zemstą” za uszkodzonego papierosa elektronicznego swojej córki. Dowiedzieliśmy się również, że kobieta pracowała w sklepie spożywczym w poznańskich Garbarach. W dniu porwania miała wykładać towar, ale nie przyszła na umówioną zmianę.

Oprawczynie z Poznania dobrze znały 14-latkę. Wiemy, jak zarabiała ich przywódczyni

  • Dwie z najmłodszych oprawczyń porwanej nastolatki z Poznania dobrze znały swoją ofiarę. Obie kontaktowały się z nią nie tylko w świecie wirtualnym: razem zaczęły trenować siatkówkę
  • – Rok temu one obie zaczęły sprawiać problemy – mówi trener o przeszłości oprawczyń. — Chciały podporządkować sobie grupę, w której wtedy były — dodaje
  • Problemy przejawiały się w „nieodpowiednim” zwracaniu się do koleżanek-siatkarek, a nawet do samego szkoleniowca. Jednak porwanie i ich bestialskie zachowanie są dla trenera szokiem
  • Wstrząśnięci są też pracownicy sklepu spożywczego, w którym przez ostatnie dwa miesiące pracowała Paulina K. – dorywczo wykładając towar

Przypomnijmy: grupie, która 22 lipca uprowadziła 14-latkę spod dyskontu na jej poznańskim osiedlu Przyjaźni, przewodziła 39-letnia Paulina K. Do aresztu trafił także 17-letni Alan O., który będzie sądzony jak dorosły.

Wśród porywaczy był także młodszy chłopak – w wieku 14 lat – a ponadto jego rówieśniczka oraz o rok młodsza dziewczyna. Ta trójka przebywa obecnie w schroniskach dla nieletnich.

Paulina K. z córką w parze w siatkarskim turnieju świątecznym

Porwanie miało być zemstą za uszkodzenie przez ofiarę elektronicznego papierosa należącego do córki Pauliny K. Aktywność 13-letniej Laury w mediach społecznościowych wskazuje na koleżeńskie relacje z późniejszą ofiarą. Jeszcze w tym roku obie oznaczały się w postach i dawały „serduszka” pod swoimi komentarzami.

Wzajemne wyrazy sympatii obejmowały także trzecią dziewczynę: 14-letnią Marzenę, która potem również wzięła udział w pastwieniu się nad porwaną. Co ważniejsze, cała trójka nastolatek spotykała się regularnie. Dziewczyny znały się z widzenia, a łączyła ich m.in. pasja do siatkówki.

– One wszystkie zaczęły przychodzić na treningi przed około trzema laty – wylicza trener, który w piątek zdecydował się na krótką rozmowę z Onetem. Prowadzi on grupy młodzieżowe w jednym z poznańskich klubów siatkarskich.

W komunikatach klubu córka Pauliny K. przedstawiana jest jako uczestniczka klubowych zgrupowań nad Bałtykiem, ta 13-latka wystąpiła też w świątecznym turnieju rodzinnym. Były to zawody „dwójek”: dziewczyna zagrała w nich w parze z matką.

– Ta kobieta jest dla mnie daleką znajomą, grała w siatkówkę plażową, chociaż bez myśli o profesjonalizacji, jeszcze 20 lat temu – opowiada poznański trener.

Reprezentantka województwa wśród najmłodszych uczestniczek porwania

Jeszcze więcej miejsca w komunikatach klubu zajmują dokonania 14-letniej Marzeny, która przed tygodniem wzięła udział w porwaniu. Jest ona przedstawiana jako jedna z najlepszych młodych zawodniczek. Drużyna z 14-latką w składzie wygrywała regionalne turnieje, dostała ona powołanie na zgrupowanie kadry województwa, a klub wskazał ją do wywiadu dla telewizji.

Szkoleniowiec dodaje, że mimo dawnej znajomości z Pauliną K., musiał podjąć decyzję o odsunięciu jej córki oraz 14-letniej Marzeny od zespołu i przeniesieniu ich do innej drużyny. Nastąpiło to jeszcze przed porwaniem.

– Rok temu obie zaczęły sprawiać problemy. Chciały podporządkować sobie grupę, do której wtedy należały – stwierdza rozmówca Onetu. Według trenera przejawiało się to w „nieodpowiednim” zwracaniu się do koleżanek-siatkarek, a nawet do samego szkoleniowca.

Późniejsza ofiara porwania także zmieniła miejsce treningów. Jednak ta zmiana nie miała żadnego związku z jej zachowaniem: chodziło po prostu o korzystniejsze dla dziewczyny godziny treningów.

– Oczywiście, nie spodziewałem się, że dojdzie do takiej eskalacji. To, w czym wzięły udział te dwie dziewczyny, i to, co zrobiły koleżance, jest dla mnie niewyobrażalnym szokiem – kończy trener.

Paulina K. nie przyszła na rozkładanie towaru. Kierowała porwaniem

W nie mniejszym szoku jest także obsługa sklepu spożywczego, w którym przez ostatnie dwa miesiące pracowała 39-letnie przywódczyni grupy. Tyle właśnie minęło od przeprowadzki Pauliny K. do miejskiego lokalu w Garbarach, czyli części Starego Miasta, z innego rejonu Poznania.

– Dorywczo rozkładała u nas towar – mówi szefowa sklepu. – Miała do nas ze swojego domu bardzo blisko. Dlatego zdziwiłam się, gdy przed tygodniem nie przyszła na zapowiedzianą godzinę: w piątek na 16. W niedzielę dowiedziałam się ze zdjęć z serwisów informacyjnych, dlaczego Paulina nie zjawiła się na umówionym rozkładaniu…

Według personelu spożywczaka, Paulina K. wyglądała na przykładną matkę. Jej partner także – w oczach szefowej sklepu – nie nadużywał alkoholu.

– Kupował piwo, ale były to zerówki – opowiada rozmówczyni Onetu. W Garbarach popularna jest wersja o rzekomym romansie 39-latki z 17-letnim Alanem O. W spożywczaku uznają to za plotki (choć skasowany już profil Pauliny K. w mediach społecznościowych wskazywał, że faktycznie lubi ona przebywać w towarzystwie nastolatków).

Rzecznik prokuratury o zatrważających skutkach motywu

– 39-latka i 17-latek trafili do aresztu, a troje młodszych osób do schronisk dla nieletnich, co można traktować jako rodzaj „aresztu”, orzeczony dla nich przez sąd rodzinny. Materiał dowodowy jest już zebrany, a świadkowie i pokrzywdzona, zostali przesłuchani. W jej przypadku, przez sąd. Prokuratura wystąpiła także o pozbawienie praw rodzicielskich 39-latki, przede wszystkim przez wzgląd na udział jej 13-letniej córki w tym przestępstwie – mówi prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, która prowadzi sprawę porwania (Paulina K. jest matką również dla 7-latki oraz 16-latka).

Formalnie trójka najmłodszych uczestników porwania to „współpodejrzani” o popełnienie czynów karalnych.

Rzecznik prokuratury przyznaje, że duża część wysiłku śledczych jest przeznaczona na dokładne wyjaśnienie motywu porwania: czyli konfliktu o wartego 20 zł papierosa elektronicznego oraz o rzekome wyzwisko, które pokrzywdzona miała zaadresować wobec 39-latki.

– Zbadanie motywu ma znaczenie o tyle, że jego skutki okazały się zatrważające. Prokurator musi „położyć na szali” ten motyw i skutki w akcie oskarżenia i mowie końcowej – mówi rzecznik.

39-latka i 17-latek nie byli wcześniej karani. Teraz grozi im do 15 lat więzienia. Decyzje o losach młodszych uczestników porwania podejmie sąd rodzinny.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close