Jak wynika z informacji zdobytych przez posła PO Krzysztofa Brejzę, po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza bardzo dynamicznie wzrosła liczba podejrzeń o podłożeniu ładunków wybuchowych. Dziś po raz czwarty w tym roku policja musiała ewakuować Urząd Miasta we Włocławku. W dodatku podczas sesji rady miasta.
Ewakuacja ratusza we Włocławku
Pierwszy alarm ogłoszono tam krótko po morderstwie Adamowicza. Wtedy do włocławskiego ratusza przyszedł mail o treści: „Niezrównoważony psychicznie osiedlowy wariat twierdzi, że umieścił w jednej z toalet urzędu miasta bombę własnej roboty i dzisiaj ją zdetonuje polując na prezydenta”.
Potem były dwa kolejne alarmy, a dziś następny. Ten był wyjątkowo uciążliwy, ponieważ przerwał obrady miejskiej rady. Był to czwarty alarm bombowy we włocławskim ratuszu w tym roku i co najmniej ósmy w mieście. Poza magistratem zdarzały się również m.in. w prokuraturach, sądzie oraz punktach handlowych.
We Włocławku prezydentem jest Marek Wojtkowski. Pełni drugą kadencję. W wyborach był kandydatem Koalicji Obywatelskiej.W styczniu dwukrotnie grożono mu śmiercią.
„Za chwilę dojdzie do eksplozji w Waszym urzędzie! Gińcie za grzechy polityków! PiS – tylko Jarosław !” – napisał dziś autor maila.
Do żadnej eksplozji jednak nie doszło. Po przeszukaniu budynku pracownicy i radni wrócili do pracy.
Mimo to skala problemu jest spora. Wykazują to dane uzyskane przez posła Krzysztofa Brejzę, który zapytał strażaków o ilość podobnych zdarzeń przed i po zamachu na Pawła Adamowicza.
Jak wynika z odpowiedzi udzielonej mu przez Leszka Suskiego, Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, w styczniu i lutym 2018 r. podejrzeń o podłożeniu ładunku było odpowiednio 15 i 12. Rok później, czyli już po gdańskim mordzie, odpowiednio 186 i 163.
– To niepokojące zjawisko – ubolewa poseł Brejza w rozmowie z Onetem.
Źródło: onet.pl