Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował o decyzji uśpienia 6 tysięcy norek na fermie na Pomorzu. Okazało się, że są zakażone koronawirusem. o. Tadeusz Rydzyk na antenie TV Trwam wziął w obronę hodowcę i zasugerował, że może to być… „spisek weterynarzy”.
O zakażeniu koronawirusem na fermie norek poinformowało w niedzielę Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Wirus został wykryty na fermie norek pod Kartuzami w woj. pomorskim. Inspekcja weterynaryjna zbadała, że na 20 zwierząt cztery z nich mają dodatnie wyniki. W poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział, że zapadła decyzja o zlikwidowaniu fermy i zutylizowaniu 6 tysięcy zwierząt.
Do sprawy odniósł się o. dyrektor Radia Maryja Tadeusz Rydzyk w programie „Rozmowy niedokończone” na antenie TV Trwam. – Znaleziono kilkanaście zakażonych norek i każą mu zabić wszystkie. Człowiek oszacował straty na 10 milionów złotych i nie dostanie żadnej pomocy, a jeszcze ma kredyty – powiedział redemptorysta.
Dodał, że „nie możemy godzić się na krzywdę jakiegokolwiek rodaka”. – My Polacy jesteśmy jedną rodziną. Jeden drugiego musi wspierać – podkreślił. Zakonnik pytał, dlaczego weterynarze nie chcą powtórnie przeprowadzić tekstu, czego domaga się hodowca.
Tadeusz Rydzyk: To wygląda na ustawkę
– Co to za weterynarze? To wygląda na jakąś ustawkę. Jak człowiekowi robią jeden test i okazuje się pozytywny, to robią drugi, pozytywny. Potem robią trzeci – negatywny. Dlatego, że znaleźli chorą norkę to człowiekowi grozi pójście na bruk.
Właściciel fermy, który chce pozostać anonimowy, jest załamany decyzją rządu, a swoje straty oszacował na 10 mln zł. Oprócz likwidacji stada, właściciel fermy musi się też pozbyć drewnianych boksów, w których żyły zwierzęta. Drewna nie da się bowiem do końca zdezynfekować.
– To prawdziwy dramat. Właściciel na własne oczy widział, w jaki sposób weterynarz pobierał próbki od zwierząt. Jego zdaniem mogło dojść przy tym do uchybień sanitarnych. Poprosił więc o ponowne pobranie próbek. Nic to nie dało. Ten człowiek w jeden dzień stracił cały dorobek życia. W dodatku nie przysługuje mu żadne odszkodowanie. Dlaczego? Takie mamy w Polsce prawo. Gdyby hodował kury, świnie albo krowy, dostałby odszkodowanie. Za zwierzęta futerkowe mu jednak nie przysługuje – mówi Faktowi Szczepan Wójcik, prezes związku Polskiego Przemysłu Futrzarskiego i pełnomocnik poszkodowanego hodowcy.
Źródło: fakt.pl