Pojawiły się nowe tropy ws. tajemniczego zaginięcia małżeństwa z Warszawy. Okazało się, że policjanci dostali nakaz nieinformowania o szczegółach poszukiwań, a Jagłowie mieli po prostu wyjechać, “wybierając wolność”. Nie jest wykluczone, że kontaktowali się ze służbami.
Sprawa małżeństwa z Warszawy zainteresowała Polaków
Sprawa małżeństwa z Warszawy wzbudza ogromne emocje w całej Polsce. Para opuściła swoje mieszkanie w nocy z 20 na 21 maja. Mąż i żona zostawili w domu swoich nastoletnich synów, którzy mieli odnaleźć karteczkę z zagadkowymi, z jednej strony poruszającymi, a z drugiej tragicznymi słowami: „Chłopcy, jesteście dzielni. Poradzicie sobie w życiu. Jesteśmy z was dumni”. 15- i 17-latkiem zaopiekowała się dalsza rodzina Anety i Adama Jagłów.
– Sprawdzamy wszystkie możliwości i wszystkie informacje , które do nas docierają. Głównie prowadzimy swoje poszukiwania na terenach ogródków działkowych, skwerów, parków, ale również okolic rzek. Analizujemy zapis z kamer monitoringu – skomentowała asp. Iwona Kijowska, oficer prasowa mokotowskiej policji.
To jest już trzynasty dzień trwających poszukiwań Jagłów. W ciągu ostatnich dni media donosiły o potencjalnych miejscach pobytu małżeństwa. Noc z 22 na 23 maja mieli spędzić w schronisku Murowaniec, które znajduje się w Hali Gąsienicowej, a później zostali zauważeni na Słowacji. Najnowsze informacje medialne sugerują jednak, że para znów przebywa w Polsce. Należy jednak podkreślić, że te doniesienia nie zostały jeszcze potwierdzone.
Poszukiwania nie są traktowane priorytetowo
Jak przekazywała mediom asp. Kijowska, mundurowi nadal prowadzą działania operacyjne, które mają pomóc w odszukaniu zaginionej pary. – Na naszą pocztę elektroniczną przychodzą nowe zgłoszenia dotyczące tego małżeństwa. Otrzymujemy sygnały z różnych części kraju.
Wszystkie wiadomości są na bieżąco weryfikowane – mówiła cytowana przez portal warszawa.naszemiasto.pl. Z nieoficjalnych ustaleń Wirtualnej Polski wynika jednak, że w piątek (2.06) stołeczni policjanci dostali odgórne zalecenie, żeby nie informować o jakichkolwiek szczegółach poszukiwań.
– To, że służby nie mogą ich namierzyć, wynika z tego, że nie jest to priorytetowa sprawa dla policji. Z informacji, które do nas docierają, wynika, że nic im nie grozi i nie zamierzają targnąć się na swoje życie. Na zdjęciach monitoringu wyglądają na uśmiechniętych. Służby traktują więc ich poszukiwania jako czynność, którą formalnie muszą wykonać – tłumaczył insp. Marek Dyjasz, ekspert i wykładowca z zakresu kryminologii i kryminalistyki na WSB Merito w Opolu.
Jagłom nic nie grozi?
Jak przekonuje Dyjasz, “wybrali wolność i nie chcą być znalezieni”. – Gdyby chcieli wrócić, już dawno by to zrobili. Poza tym, jeśli już policja ustali ich miejsce pobytu, to na jakiej podstawie ich zatrzyma czy doprowadzi do domu? Powiedzą, że są dorosłymi ludźmi i mogą robić, co chcą. Nie mają przecież postawionych zarzutów – wyjaśniał.
Rzeczywiście, służby nie ujawniają informacji o ewentualnych konsekwencjach dla Jagłów. Zdaniem warszawskich mundurowych „ciężko jest mówić obecnie o ich odpowiedzialności, ponieważ te osoby mają status zaginionych”. Wiadomo jednak, że celowe porzucenie małoletnich jest przestępstwem zagrożonym karą do 3 lat pozbawienia wolności. Dotyczy to małoletnich poniżej 15. roku życia, a więc w tym przypadku młodszego syna zaginionego małżeństwa.
– Dla policji są osobami poszukiwanymi, ale w ramach najniższej trzeciej kategorii. Nic im nie grozi, nikt im nie grozi i najwyraźniej zaplanowali już wcześniej obecny wyjazd. Niewykluczone, że skontaktowali się już z policją i przekazali, że chcą we dwoje spędzić czas, a dzieci są pod opieką bliskich – ocenił insp. Marek Dyjasz.
Źródło: goniec.pl