Polska

Nowe doniesienia w sprawie śmierci Bartka z Lubina. Bliscy mówią o skandalu, a ich pełnomocnik nie kryje oburzenia. „To kuriozalne!”

Laska, parasol w kratę i torba – to znaki rozpoznawcze kobiety, która widziała kluczowe momenty interwencji lubińskiej policji z sierpnia zeszłego roku. Po spotkaniu z funkcjonariuszami zmarł Bartek Sokołowski († 34 l.). Minęło pół roku od jego śmierci, a prokuratura wciąż nie jest w stanie namierzyć seniorki.

Zdaniem bliskich zmarłego to skandal i kolejny dowód na to, że ktoś przeszkadza przy śledztwie. – To jeden z głównych świadków, a szukają jej na koniec? Myślę, że nie chcieli jej znaleźć – oburza się Bogdan Sokołowski, ojciec Bartka.

Śledczy szukają kluczowego świadka w sprawie Bartka

Kobieta została uwieczniona na kamerach monitoringu. To pielęgniarka, która akurat przechodziła obok i spotkała interweniujących policjantów.

– Oddaliła się przed przyjazdem karetki. Poruszała się o lasce. Miała z sobą parasol w czerwono-bordową kratę i czarną torbę, zieloną kurtkę i długą czarną spódnicę – mówił w środę rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, prosząc media o pomoc w znalezieniu kobiety.

Ile może być pielęgniarek w Lubinie i dlaczego sprawa tak się przeciąga? – Prokuratura zaczęła szukać tej kobiety dopiero na nasz wniosek! To kuriozalne, że śledczy nie zrobili tego przez pół roku – grzmi pełnomocnik rodziny dr Wojciech Kasprzyk. Jak dodaje, w środę zdobył numer do przyjaciółki świadka i przekazał go prokuraturze.

Trwają poszukiwania świadka. Co widziała ta kobieta?

Łódzka prokuratura odpiera zarzuty o bezczynność, twierdząc, że już wcześniej szukała kobiety. – Mimo podjętych działań nie udało się ustalić jej tożsamości. Cieszymy się, że numer został nam przekazany, jesteśmy przekonani, że duży udział w tym miała pomoc mediów. Jak najszybciej się z nią skontaktujemy – zapewnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Śledczy kończą zbierać materiał dowodowy. Niebawem powołają biegłych, którzy określą przyczynę zgonu Bartka.

Zeznania pielęgniarki mogą być ogromnie ważne, bo widziała ona część zdarzenia, kiedy na Bartku siedziało dwóch mundurowych, a chłopak już się nie ruszał. – Widziała, że jest nieprzytomny i chciała pomóc, ale policjanci ją odgonili – wyjaśnia dr Kasprzyk.

Rozmawialiśmy ze znajomą kobiety. Ustaliliśmy, że ta od miesięcy jest przerażona i nie chciała rozmawiać z rodziną Bartka, bo bała się nieprzyjemności ze strony policji.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close