Antoś Kuczyński nie żyje. Chłopiec pochodzący z Sejn (woj. podlaskie) zmagał się z ze skomplikowaną wadą serca. Mimo udanej operacji, którą maluch przeszedł kilka miesięcy temu w amerykańskim Bostonie, w środę nadeszła smutna informacja o jego śmierci.
Chłopiec urodził się z zarośniętą zastawką pnia płucnego. Przez wiele miesięcy rodzice malucha zbierali pieniądze na kosztową operację swojego synka w Stanach Zjednoczonych. Do pomocy włączyło się wielu wolontariuszy i darczyńców. Wreszcie udało się zebrać kwotę miliona złotych i skontaktować z amerykańskimi specjalistami.
Antoś Kuczyński od tygodni przebywał na OIOM-ie
W listopadzie br. chłopiec przeszedł operację. Jednak w wyniku komplikacji Antoś trafił do szpitala i od kilku tygodni przebywał na oddziale intensywnej opieki medycznej.
„Antoś nie potrzebuję reoperacji i całe szczęście nie potwierdziły się najgorsze przypuszczenia lekarzy. Serduszko pracuje bardzo dobrze i układ tętniczo-żylny również” – informowali wówczas rodzice chłopca.
Niestety stan Antosia z dnia na dzień się pogarszał. W Wigilię przeczytaliśmy na Facebooku: „My dalej walczymy o każdy dzień, ogromnie wierzę w to, że i tym razem Antoś udowodni, jak wielkim jest Bohaterem. Jeżeli chcecie wesprzeć nas modlitwą w intencji Antosia, to dziś w ten szczególny dzień zapraszamy na pasterkę o godzinie 24.00 w Kościele pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła w Suwałkach”.
Antoś Kuczyński nie żyje. „Serduszko nie wytrzymało”
W środę, 29 grudnia nadeszła smutna informacja. Serduszko Antosia nie wytrzymało. „Nasz Wojownik złożył broń. Już nie cierpi, nic go nie boli. Serduszko, o które tak wszyscy z całych sił walczyliśmy, dziś o 11.15 przestało bić na zawsze. Śpij Aniołku, Niebios słoneczko. Z chmur Ci zrobią przytulne łóżeczko. Żyje nadzieją, że znów się spotkamy, A wtedy światu wybaczę. Żyję nadzieją, że nie brakuje Ci Taty i Mamy… Nie mogę myśleć inaczej… Na zawsze w naszych sercach, pamiętaj, że Cię mocno Kochamy” – napisali pogrążeni w smutku rodzice.
Źródło: fakt.pl