– O dymisji pana ministra już wczoraj mi doniesiono. Dziś też miałam kilka telefonów w tej sprawie. A przed południem zadzwonił do mnie pan dyrektor z informacją, że zostaje przywrócona na stanowisko i wracam normalnie do pracy 13 czerwca – powiedziała w rozmowie z Onetem Agnieszka Głazek, naczelniczka poczty w Pacanowie. To na nią skargę złożył były już minister Michał Cieślak. Polityk w środę stracił stanowisko.
Sprawę naczelniczki nagłośniła „Gazeta Wyborcza”. W ubiegłym tygodniu w placówce pocztowej w Pacanowie pojawił się minister Michał Cieślak. Naczelniczka postanowiła poskarżyć mu się na podwyżki cen paliwa i rosnące raty kredytów. Doszło między nimi do wymiany zdań, w wyniku czego na kobietę wpłynęła skarga. Zdaniem ministra naczelniczka miała zachowywać się agresywnie. Pracownica poczty trafiła „na dywanik” do dyrektora. Tam usłyszała, że zostanie zwolniona dyscyplinarnie.
Minister Cieślak przekazał w środę, że skontaktował się z prezesem Poczty Polskiej i wycofał swoją skargę. W środę Poczta Polska wydała oświadczenie, w którym poinformowano o wynikach „postępowania wyjaśniającego” w sprawie incydentu w Pacanowie. W komunikacie napisano, że naczelniczka będzie kontynuować pracę. Tego samego dnia wieczorem Cieślak napisał, że w związku z tym zdarzeniem podaje się do dymisji.
Naczelniczka poczty w Pacanowie: Minister zadzwonił do mnie i przeprosił
– O dymisji pana ministra już wczoraj mi doniesiono. Dziś też miałam kilka telefonów w tej sprawie. A przed południem zadzwonił do mnie pan dyrektor z informacją, że zostaje przywrócona na stanowisko i wracam normalnie do pracy 13 czerwca – mówiła w rozmowie z Onetem Agnieszka Głazek. Naczelniczka poczty przekazała, że były już minister przeprosił ją telefonicznie. Podczas rozmowy miał powiedzieć, że chciałby się z nią spotkać na kawę. – Zaprosił mnie do siebie na wtorek lub środę, kiedy będzie mi pasowało przyjechać do niego i porozmawiać – przekazała.
Naczelniczka poczty w Pacanowie: Walczyłam o swoje miejsce pracy
Głazek dopytywana czy spodziewała się dymisji Michała Cieślaka, odpowiedziała, że nie oczekiwała tego, a jedynie walczyła o swoje miejsce pracy. – Chciałam po prostu wrócić na pocztę i nie być karana za coś, co moim zdaniem nie powinno mieć takiego rozgłosu. To nie było aż takie wydarzenie, żeby mnie tak poważnie ukarać – tłumaczyła.
Kobieta mówiła również, że po informacji, że może wrócić do pracy, odczuła ulgę, ale jednocześnie strach. – Strach dlatego, że nie wiem, czego się spodziewać po powrocie do pracy, jak będą się na mnie zapatrywać mieszkańcy – mówiła. Kobieta dodała, że otrzymała wiele słów wparcia. – Ci, co byli ze mną od początku, gratulowali mi, że wracam do pracy, że są ze mną, że chcieli, żeby to się wszystko tak zakończyło. Przekonywali, że wygram, bo jeszcze nikt nie stracił tak pracy – zakończyła.
Źródło: gazeta.pl