Polska

Młody strażak zginął w czasie ćwiczeń. Były komendant cieszy się już nową pracą

Maciej Ciunowicz (†23 l.) od dziecka marzył, aby zostać strażakiem. Dopiął swego, ale w jednostce służył zaledwie kilka miesięcy. Zginął po skoku na skokochron w jednostce państwowej straży pożarnej w Kętrzynie. Koledzy i dowódca zmiany próbowali zatuszować okoliczności śmierci Maćka. Osądzeni zostali wszyscy oprócz ówczesnego komendanta. Jak ustaliła Interia, ma on już nową pracę.

Młody strażak zginął w czasie ćwiczeń. Były komendant cieszy się już nową pracą

– Maciek praktycznie wychował się w remizie strażackiej – opowiadał w rozmowie z Faktem Andrzej Abako (55 l.), prezes zarządu OSP w Dobrym Mieście, skąd pochodził młody mężczyzna. – W wieku 12 lat wstąpił do młodzieżowej drużyny pożarniczej, a gdy osiągnął pełnoletność, przyłączył się do OSP.

Kętrzyn. Młody strażak zginął w czasie ćwiczeń

W końcu chłopak spełnił swoje marzenia i został zawodowym strażakiem. Niestety jego dobrze zapowiadającą się karierę przerwał tragiczny wypadek.

14 czerwca 2018 roku w czasie ćwiczeń z obsługi skokochronu Maciek skoczył na nadmuchaną poduszkę, co jest zabronione (podczas szkoleń trenuje się tylko jego rozkładanie i składanie – red.). Ciężko ranny został przetransportowany do szpitala. Miał pękniętą w połowie czaszkę i wylew w lewej półkuli. Miesiąc później zmarł.

Sprawą zajęła się prokuratura. Śledczy ustalili, że w trakcie ćwiczeń doszło do znaczących zaniedbań. Pięciu strażaków ze zmiany Macieja Ciunowicza oskarżono o składanie fałszywych zeznań i zatajenie prawdy co do okoliczności, przebiegu i przyczyny śmiertelnego wypadku ich kolegi. W 2020 roku Sąd Rejonowy w Kętrzynie uznał ich za winnych. Postępowanie wobec nich warunkowo umorzono na okres dwuletniej próby, uznając że dopuścili się zarzucanych czynów z obawy przed grożącą im odpowiedzialnością karną. Do winy się przyznali. Wyrazili żal i skruchę.

Młodszy kapitan Marcin L., został dyscyplinarnie wydalony ze służby i oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci Macieja Ciunowicza, niedopełnienie obowiązków służbowych, narażenie funkcjonariuszy na utratę życia i zdrowia oraz nakłanianie strażaków do mataczenia oraz składanie fałszywych zeznań. Sąd skazał go na rok pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres trzech lat i trzyletni zakaz wykonywania zawodu strażaka.

Były komendant cieszy się już nową pracą

Nie wszyscy jednak ponieśli konsekwencje tej tragedii. Mowa o Szymonie S., ówczesnym p.o. komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Kętrzynie.

– Jest jeszcze jedna osoba tego dramatu. Ktoś, kto wówczas odpowiadał za działania całej jednostki i jako jedyny do dziś nie poniósł żadnych konsekwencji. Przeciwnie. Po wypadku najpierw awansował, a dziś cieszy się nową, świetną pracą – mówi w rozmowie z Interią siostra zmarłego strażaka.

Jak ustaliła Interia, Szymon S. obecnie pracuje w Urzędzie Gminy w podkętrzyńskich Barcianach. Zajmuje się obroną cywilną, zarządzaniem kryzysowym, BHP i PPOŻ. Swoje stanowisko piastuje pomimo faktu, że 28 lutego 2022 roku do sądu w Kętrzynie wpłynął akt oskarżenia przeciwko niemu.

Prokuratura zarzuca byłemu komendantowi podżeganie strażaków do składania fałszywych zeznań co do rzeczywistego przebiegu wypadku, w którym zginął Maciej Ciunowicz – donosi Interia.

Szymonowi S. grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close