Resort zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia uruchomili wczoraj infolinię, która ma ułatwić pacjentom znalezienie apteki, gdzie można kupić trudno dostępne leki. Sęk w tym, że trzeba cudu, by się do konsultantów dodzwonić i uzyskać takie informacje.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski pochwalił się wczoraj, że infolinia działa i że w ciągu tylko pierwszej godziny konsultanci odebrali 1000 telefonów. Do nich z pewnością nie należała Elżbieta Manikowska (69 l.) z Bydgoszczy, która od samego rana przez dwie godziny próbowała wczoraj dodzwonić się na infolinię, by dowiedzieć się gdzie dostanie swój lek na nadciśnienie.
– Co połączenie, to słyszałam tylko, że wszyscy konsultanci są zajęci i od razu rozmowa była rozłączana. I tak kilkanaście razy. W końcu zwątpiłam, bo ile czasu można spędzić ze słuchawką przy uchu. Będę próbować jeszcze jutro – dodaje zrezygnowana emerytka.
Podobne sygnały zgłaszali Faktowi czytelnicy z innych regionów Polski. Sami także próbowaliśmy dodzwonić. I faktycznie, dopiero za dziesiątym razem udało nam się połączyć z konsultantem! Pytaliśmy o Euthyrox czyli lek stosowany w chorobach tarczycy, który ostatnio był w aptekach niedostępny. O ie w Warszawie taki lek dostaniemy, o tyle w podwarszawskim Pruszkowie i Piastowie – już nie.
Tymczasem minister Szumowski zapewniał wczoraj, że „lek jest już dostępny”i nie trzeba kupować go na zapas. Jak z kolei resort zdrowia komentuje sygnały o tym, że na infolinię bardzo trudno się dodzwonić? Zapewnia, że obsada konsultantów zostanie wzmocniona. Wczoraj informacji udzielało 25 osób i to było za mało. To dla ministra zdrowia powinien być najlepszy sygnał, że kryzys lekowy wcale nie został zażegnany.
1
Przez dwie godziny próbowała połączyć się z konsultantem z lekowej infolinii. Bez rezultatu
2
Twierdzi, że sytuacja jest pod kontrolą
Źródło: fakt.pl