Polska

Migrant z okolic Kuźnicy wysłał wiadomości do dziennikarzy

Migranci znajdujący się na granicy polsko-białoruskiej walczą o przetrwanie. Jeden z nich wysłał dziennikarzom „Noizz.pl” rozpaczliwą wiadomość, w której przyznał, że czuje chłód i zimno, a białoruscy pogranicznicy bezlitośnie prowadzą go przez rzeki na granice z Litwą. Mężczyzna obawia się, że wkrótce umrze z wycieńczenia.

Na granicy polsko-białoruskiej od tygodni rozgrywa się prawdziwy dramat. Migranci, kuszeni przez reżim Łukaszenki perspektywą lepszego życia w zachodniej Europie, znajdują się w potrzasku. Ci, którzy przekroczą nielegalnie granicę z Polską są albo wypychani z powrotem, albo marzną w lasach. Reszta skazana jest na nieludzkie tortury białoruskich służb.

Wiadomo, że po polskiej stronie zmarło już co najmniej kilka osób. Ostatnio Grupa Granica uratowała przed śmiercią dwóch braci z Syrii, a przecież ludzi koczujących na pograniczu po naszej stronie jest więcej. Jeden z nich, iracki uchodźca, wysłał dziennikarzom „Noizz.pl” rozpaczliwą wiadomość.

Ofiar śmiertelnych kryzysu może być więcej

– Cześć. Nie jesteśmy bezpieczni. Jest zimno. Nie mamy jedzenia ani wody. W nocy białoruscy żołnierze przyszli i zabrali [niektórych] na granicę z Litwą. Bili nas, razili prądem, prowadzili przez wodę. Jest nam zimno. Po tym, jak zmokniesz, być może umrzesz. Nikt się nami nie przejmuje. Jeśli wrócę do Iraku, będę w niebezpieczeństwie. Ale nie wiem, co powinienem zrobić. Śmierć to śmierć — czy tutaj na granicy, czy w moim kraju. Dziękuję – powiedział M. w wiadomości głosowej przesłanej dziennikarzom.

M. jest tylko jednym z wielu uciekinierów z Bliskiego Wschodu, którzy znaleźli się w okolicy Kuźnicy. Uchodźcy są na skraju życia i śmierci. Zdaniem aktywistów, którzy mają kontakt z migrantami, ofiar śmiertelnych wyziębienia jest więcej niż nam się wydaje.

Zapewne wiele osób z niechęcią patrzy na koczujących cudzoziemców po tym, jak kamieniami i granatami hukowymi zaatakowali nasze służby. Jednakże ci, z którymi udało się skontaktować dziennikarzom, zaznaczają, że to tylko niewielka grupa, a większość z nich szuka jedynie bezpieczeństwa, którego nie ma w kraju swojego pochodzenia.

Białoruska propaganda gra migrantami

We wtorek 16 listopada w sieci ukazały się zdjęcia z białoruskiego magazynu nieopodal granicy, który zaaranżowano na tymczasowy obóz dla uchodźców. Relacje z wewnątrz transmitowało także CNN.

Białoruska propaganda chciała w ten sposób pokazać ludzką twarz Aleksandra Łukaszenki i obarczyć winą za nieludzkie traktowanie uchodźców Polskę. Warto jednak pamiętać, że schronienie w suchym magazynie znalazła jedynie garstka ze sprowadzonych przez dyktatora na Białoruś osób.

Reszta wciąż śpi pod gołym niebem, a za dnia jest poniewierana przez białoruskie służby. Funkcjonariusze Łukaszenki wypychają ich na granicę z Polską i Litwą, prowadząc przez rzeki i bagna z karabinami nad głowami. Na granicy z Litwą służby szczują ich psami lub traktują pałkami elektrycznymi.

Wiadomo także, że kilka osób pozostaje w szpitalach na Białorusi. Ci, którzy mają jeszcze jakieś oszczędności próbują łapać taksówki i wracać do Mińska, lecz to spotyka się z agresją białoruskich pograniczników.

Kryzys humanitarny na granicy

Mimo iż po polskiej stronie do strefy stanu wyjątkowego nie są wpuszczani dziennikarze, władzom nie udaje się ukryć, że na granicy trwa kryzys humanitarny, na który pozostają obojętne.

O los migrantów obawiają się sami mieszkańcy przygranicznych terenów, którzy napisali list do prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, by umożliwli oni wjazd do strefy organizacjom pomocowymi medykom. List podpisało ponad 110 osób z Białowieży i okolic.

O podobne działania zaapelowała także Janina Ochojska, europosłanka KO oraz szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej. Póki co polski rząd nie zgadza się jednak na żadne ustępstwa i przyjął kolejną ustawę ograniczającą możliwość działania na pograniczu nie tylko dziennikarzom, ale i służbom medycznym.

Źródło: goniec.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close