Polska

Mateusz Janicki i Maja Staśko ruszyli na granicę. To, czego byli tam świadkami, porusza do głębi

Grupa Granica niemal od początku kryzysu migracyjnego pomaga cudzoziemcom, którym udało się przedostać z Białorusi do Polski. O tym, jakiej potrzebują pomocy i w jakim stanie znajdują się niektórzy migranci, błąkający się po polskich lasach, rozmawialiśmy z aktywistką Mają Staśko oraz aktorem Mateuszem Janickim, którzy jako wolontariusze zgłosili się do pomocy migrantom.

Mateusz Janicki i Maja Staśko ruszyli na granicę. To, czego byli tam świadkami, porusza do głębi

Grupa Granica oddolną inicjatywą łączącą 14 organizacji pozarządowych, działających na rzecz praw człowieka, oraz wsparcia uchodźców i migrantów w Polsce. Należy do niej także Punkt Interwencji Kryzysowej Salam Lab, do którego zgłosili się jako wolontariusze aktywistka Maja Staśko i aktor znany z seriali „Singielka” i „Przyjaciółki” – Mateusz Janicki.

Dlaczego pomagają?

– Jestem tutaj z poczucia bezsilności, z poczucia tego, że dzieje się zło, wobec którego, siedząc w Krakowie, mogę zrobić mało, a tu mogę zrobić więcej – tłumaczy Mateusz Janicki w rozmowie z Faktem

– Trudno mi sobie wyobrazić, że żyjemy w kraju, w którym ludzie mogą umierać w lasach i słyszymy co rusz o ludziach w tych lasach, którzy już nie przetrwali z głodu, z zimna. Chciałaby zrobić wszystko, żeby tak nie było. Jeżeli jest coś, co mogę zrobić, żeby te osoby nie umarły, to dlatego tutaj jestem – dodaje Maja Staśko.

Jak pomagać migrantom?

Aktywiści opowiedzieli nam również, w jaki sposób pomagają osobom znalezionym w lesie. – To jest taka pomoc bezpośrednia, czyli taka, na którą jest najwięcej nacisku, czyli podawanie herbaty, podawanie zupy, ubrań suchych, tego czegoś potrzebują, jakichś batonów energetycznych. Ale to są również takie formy pomocy uświadamiające, edukacyjne – tłumaczy Maja Staśko w rozmowie z Faktem.

– To, co my możemy zrobić, to dać ciepłą zupę, dać batony energetyczne, jeżeli potrzebują się przebrać, potrzebują ubrania, ubrać się w suche rzeczy. (…) Możemy pomóc im w staraniach o azyl w Polsce, jeżeli wyrażają taką wolę. To jest wszystko, co możemy zrobić. Chcielibyśmy więcej, ale to jest wszystko, na co pozwala nam prawo – zaznacza Mateusz Janicki.

Aktywiści: migranci są w ciężkim stanie

Członkowie Grupy Granica przyznają jednogłośnie, że czasami stan osób przebywających od długiego czasu bez schronienia i pomocy, bywa po prostu ciężki.

– Osoby są w różnym stanie. Są osoby, które są bardzo głodne i przemarznięte. Potrzebują jedzenia, suchych ubrań. Są osoby, które są w takim stanie, w którym potrzebna jest już interwencja medyczna. Mają hipotermię, mają różne kontuzje, które uniemożliwiają im chodzenie. Te stany są naprawdę różne. Większość interwencji to żeby nakarmić, dać im zupę – przedstawia sprawę Maja Staśko.

– Często spotykałem osoby, które od dwudziestu kilku dni są w lesie. Jedna osoba była 23 dni, chłopak 25-letni, drugi mężczyzna 40-letni był też koło tego. Sytuacją, którą najbardziej pamiętam, to było rodzeństwo, dziewczyna 23 lata, chłopak Karim 17 lat. Karim był całkowicie przemoczony. Chodził cały z zimna. Jak przebierał skarpetki, to miał kompletnie przemoczone buty, nogi były już na granicy poważnie odmrożone. Na szczęście nie potrzebował lekarza – tłumaczy aktor Mateusz Janicki.

– I tak myślę, że 17-latek to jest chłopiec, który nie powinien siedzieć w lesie, tylko powinien być w liceum, grać z kumplami w piłkę, śmiać się i biegać, a nie razem z siostrą szukać lepszej przyszłości, idąc przez zieloną granicę – dodaje Janicki.

Źródło: Fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close