Czy lekarze mogli aż tak się pomylić? Ewa Skórka z Siewierza (woj. śląskie) twierdzi, że tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności urodziła synka. Według niej lekarze, kierując się złą diagnozą, omal nie przerwali jej ciąży! Sąd ukarał za to medyków, ale sprawa nie jeszcze zamknięta, bo szpital będzie odwoływał się od nieprawomocnego wyroku.
O Tymona pani Skórka starała się 2 lata. Nim zaszła w ciążę musiała usunąć polipa. Gdy się okazało, że nosi pod sercem dziecko, pękała z dumy. 13 września 2017 trafiła do Szpitala w Myszkowie z plamieniem. Była w 6. tygodniu ciąży. – Akurat testowali nowy aparat do USG, który wykazał, że mimo plamień noszę w sobie żywy zarodek. Przyjęto mnie na oddział, podano leki, ale nie wykonano badania beta HCG, do potwierdzenia i monitorowania ciąży – twierdzi Ewa Skórka (42 l.) z Siewierza. – Przeleżałam kilka dni, 18 września znów mi wykonano USG, ale na sprzęcie archaicznym. Wtedy lekarz stwierdził, że płód obumarł. To USG wykonywali dwaj lekarze. Powiedzieli, że nie jestem już w ciąży i trzeba zrobić zabieg łyżeczkowania.
Wypisała się na własną prośbę
Pani Ewa była zrozpaczona, przed zabiegiem powstrzymało ją tylko to, że nie była na czczo. – Dziękować Bogu, że jadłam wtedy śniadanie i nie wzięli mnie na stół, to uratowało moje dziecko! – twierdzi kobieta. – Nie zaproponowano mi kolejnego USG, więc wypisałam się na własną prośbę i pojechałam do kliniki w Katowicach. Podświadomie wiedziałam, że moje dziecko żyje. I tak było! W UCK w Katowicach wykonano badania HCG, które wzrastały, zrobiono mi USG i okazało się, że serduszko bije!
Ewa Skórka donosiła ciążę, urodziła Tymona 15 maja 2018 r. Mały ważył 4270 g. – Jestem zdrowy i jestem szczęściem mamusi – mówi rezolutny chłopczyk.
Po roku Skórka postanowiła pójść do sądu i wytoczyć sprawę szpitalowi o odszkodowanie.
Szpital ma zapłacić 20 tys. zł
9 maja Sąd Rejonowy w Myszkowie zasądził na rzecz pani Ewy od szpitala 20 tys. zł odszkodowania z odsetkami. Doktor, który stwierdził, że zarodek obumarł, został przez Okręgowy Sąd Lekarski w Częstochowie upomniany za to, że nie dołożył staranności w procesie diagnostycznym.
– Mój syn ma się świetnie, ma 4 latka i żyje tylko dlatego, że nie uwierzyłam lekarzom. Sama rok temu zachorowałam na nowotwór złośliwy, jestem po operacji i 11 cyklach chemioterapii. Za nami jest ciężka droga, ale Tymon daje nam siłę napędową do walki i życia – mówi pani Ewa.
– Sprawa nie jest zakończona prawomocnie. SP ZOZ w Myszkowie będzie składać apelację od wyroku I instancji, nie komentujemy spraw, które są w toku – odpowiedział dr n.med. Adam Miskiewicz, dyrektor Szpitala Powiatowego ZOZ w Myszkowie.
Źródło: fakt.pl