Szok w Tomaszowie Mazowieckim. W piękne słoneczne popołudnie na osiedlu przy ul. Granicznej dzieci po szkole bawiły się pod blokami. Wśród nich był 10-letni Bartek i jego rok o rok starszy kolega. Ta sielanka skończyła się w jednej chwili. Na jadących rowerem i hulajnogą chłopców runęła latarnia uliczna. Była przerdzewiała, złamała się przy ziemi. To cud, że dzieci wyszły z wypadku cało!
Do wypadku doszło w środę około godziny 15.30. Na osiedlu było bardzo dużo dzieci. Korzystały z pięknej pogody, wyszły się bawić po szkole. Jak mówią lokatorzy bloków, okolica jest bezpieczna. Z okien widzą plac zabaw, w każdej chwili mają oko na pociechy. Czegoś takiego się nie spodziewali…
– Po szkole z kolegą wyszliśmy na rower i na plac zabaw. Ja jeździłem na rowerze, on na hulajnodze. Kiedy przystanąłem na chodniku nagle zaczęła spadać na mnie latarnia. Mój kolega jeszcze chyba próbował ją chwytać, żeby nic się nie stało. Ale ona uderzyła mnie w głowę. Zemdlałem i od tego momentu już mało pamiętam – opowiada Bartek (9 l.). Chłopiec jest bardzo dzielny, ale jak mówią sąsiedzi z jego osiedla cała sytuacja wyglądała naprawdę dramatycznie.
– Zobaczyłem przez okno, że na chodniku przy bloku leży latarnia, a pod nią dziecko. Natychmiast pobiegłem na dół. Chłopiec leżał nieruchomo, na boku. Od razu zawiadomiliśmy pogotowie – relacjonuje jeden z mieszkańców bloku.
Na miejsce przyjechały też straż pożarna i policja. Bartek ranny w głowę został przewieziony do szpitala. W Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi jest na szczegółowych badaniach. – Jak na razie wygląda na to, że syn jest jedynie potłuczony, nie ma poważniejszych obrażeń, ale wciąż leży na obserwacji – mówi jego tato Marcin (40 l.). – Najważniejsze jest jego zdrowie, ale oczywiście uważam, że takiej latarni nie powinno być – dodaje mężczyzna.
Wszyscy mieszkańcy o tym mówią i pokazują też, że od razu po wypadku inne latarnie w pobliżu zostały zlikwidowane i stoją tylko ich zabezpieczone kikuty. – To naprawdę mogło spotkać każdego. Nie dalej niż minutę – dwie wcześniej szła tędy kobieta, z dzieckiem na ręku. Przystanęła na chwilę, by porozmawiać z koleżanką. Odeszły i wtedy nadjechał chłopczyk na rowerze – mówi nam przerażona mieszkanka bloku, przed którym doszło do wypadku.
Wyjaśnieniem wszystkich okoliczności tego zdarzenia zajęła się policja, a także urząd miasta w Tomaszowie Mazowieckim. Na miejscu w dniu wypadku był wiceprezydent i zastępca dyrektora Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta odpowiedzialny za oświetlenie.
– Raz w roku dokonujemy przeglądu technicznego lamp, robi to także spółdzielnia mieszkaniowa. Zostały podzielone na trzy grupy: te, które nie wymagają wymiany, te które ze względu na stan techniczny muszą być wymienione natychmiast i te, które mogą jeszcze poczekać. Latarnia, która się przewróciła była w tej ostatniej grupie lamp, które sukcesywnie miały być zastępowane nowymi do końca roku. Sztab kryzysowy zwołany w mieście zdecydował o przeglądzie wszystkich 6640 słupów oświetleniowych. Spółdzielnia, na której terenie doszło do wypadku będzie partycypować w kosztach, więc prace powinny pójść szybciej – mówi Faktowi Joanna Budny, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Tomaszowie Mazowieckim.
1
Latarnia upadając uderzyła Bartka (10 l.) w głowę. Jest w szpitalu na obserwacji. Na zdjęciu z tatą, który czuwa przy synu
2
To zdjęcie jeszcze jednej przeżartej rdzą latarni. Została usunięta dopiero po wypadku
3
Latarnia stała na trawniku tuż obok chodnika. Niedaleko jest plac zabaw. Pełno tu dzieci. Nikt nie pomyślał, że przerdzewiały słup może być zagrożeniem i powinien być wcześniej usunięty, skoro jego stan techniczny został uznany za zły?
4
W mieście trwa teraz przegląd wszystkich latarni. Tomaszów Maz. chce zainwestować w wymianę lamp.
Źródło: fakt.pl