Po blisko trzech latach śledztwa rozpoczął się proces w sprawie tragedii, do jakiej doszło w koszalińskim escape roomie „To Nie Pokój”. W pożarze zginęło pięć 15-latek. 14 grudnia, przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces czterech osób oskarżonych o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru. Akta sprawy liczą 40 tomów.
Przypomnijmy, do tragicznego zdarzenia doszło 4 stycznia 2019 roku w escape roomie „To Nie Pokój” przy ul. Piłsudskiego w Koszalinie. Piątka 15-letnich przyjaciółek, uczennic Gimnazjum nr 9, świętowała urodziny jednej z nich. W budynku, w którym działał escape room wybuchł pożar. Dziewczyny bawiące się w pokoju zagadek znalazły się śmiertelnej w pułapce bez wyjścia. Pracownikowi escape roomu nie udało się ich uwolnić. Wszystkie zginęły wskutek zatrucia tlenkiem węgla. Według ustaleń prokuratury, przyczyną pożaru był ulatniający się gaz z butli zasilających piecyki.
10 stycznia 2019 roku, na cmentarzu komunalnym w Koszalinie odbyły się uroczystości pogrzebowe. Wszystkie dziewczęta zostały pochowane obok siebie. W pogrzebie wzięło udział około 3 tysięcy osób.
Po trwającym blisko trzy lata śledztwie, oskarżone zostały cztery osoby: organizator escape roomu, wynajmujący lokal 30-letni Miłosz S. z Poznania, jego babcia Małgorzata W., która rejestrowała działalność, jego matka Beata W., która współprowadziła działalność oraz 27-letni Radosława D., pracownik escape roomu, który został w nim zatrudniony kilka tygodni przed tragicznym pożarem. Wszyscy oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. Jedynie Miłosz S. przebywał w areszcie od 7 stycznia 2019 r. do 10 listopada 2020 r. Rok w areszcie spędził też Radosław D.
Proces rozpoczął się we wtorek, 14 grudnia 2021 r. o godz. 9:00, w Sądzie Okręgowym w Koszalinie. Na sali sądowej, jako pierwsze pojawiły się matka i babcia Miłosza S. Następnie w asyście policji wszedł Radosław D. Wszyscy zostali wprowadzeni na salę rozpraw bocznym wejściem, by nie mieć kontaktu z rodzinami pokrzywdzonych.
Oskarżony Miłosz S. przyszedł do sądu w kominiarce, z trzema uzbrojonymi policjantami służb specjalnych. Jak tłumaczył mec. Wieslaw Breliński mężczyzna korzysta z ochrony policji, z obawy o swoje zdrowie i życie ze strony nieustalonych osób i dlatego ma zasłoniętą twarz. – To nie jest decyzja Miłosza tylko osób go ochraniających – mówił adwokat.
Wszyscy oskarżeni usłyszeli zarzuty umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu 15-letnich dziewcząt. Grozi im do 8 lat więzienia.
Źródło: se.pl