Polska

Jacek Jaworek ucieka przed policją już od dwóch miesięcy. Pojawiły się nowe informacje o tragedii

Podejrzany o potrójne zabójstwo Jacek Jaworek wciąż jest nieuchwytny. Według policji, mężczyzna miał z zimną krwią zastrzelić swojego brata, żonę i syna. Mieszkańcy nadal się go boją.

Przed domem rodziny Jaworków od tygodni stoi policyjny radiowóz. Czasem samochód jest nieoznakowany. Stoi tam na wypadek potencjalnego powrotu Jacka Jaworka.

Policjant przed domem Jaworków to też znak, że jedna z hipotez zakładająca, że mężczyzna odebrał sobie życie, jest hipotezą relatywnie mało prawdopodobną.

Wieczorem, kilka godzin przed strzelaniną, Jacek Jaworek spotkał się z trójką kolegów. To było spotkanie towarzyskie przy ognisku w lesie, zakrapiane alkoholem. Rozeszli się około północy.

W sprawie jednak pojawiły się nowe informacje do których dotarł onet.

Jaworek wrócił do domu gdzie doszło do awantury. W końcu wyciągnął broń.

Najpierw wycelował w brata. Ciało Janusza leżało tuż przy wejściu do mieszkania. Później zastrzelił bratową i bratanka. Justyna przed śmiercią zdążyła jeszcze zadzwonić po pomoc.

Jaworek nie oszczędził też 17-letniego Jakuba, który miał stanąć w obronie matki. Chłopak miał niedługo świętować swoje 18. urodziny. W domu był też 13-letni Gianni – młodszy syn małżeństwa. Młody chłopak na szczęście zdołał się ukryć co sprawiło, że jako jedyny ocalał z tej tragedii.

Według oficjalnych informacji, policjanci na miejscu byli między godziną 1 a 2 w nocy. Dojechali też ratownicy medyczni. Jak się dowiadujemy, w tym czasie, w gotowości byli też strażacy ochotnicy z Dąbrowy Zielonej. Odwołano ich jednak (strażaków), kiedy wyszło na jaw, że chodzi o strzelaninę.

Warto zauważyć, że od samego początku śledczy brali pod uwagę kilka hipotez dotyczących dalszych losów Jaworka: ucieczka za granicę, ukrycie się (również przy udziale osób trzecich) lub samobójstwo. Żaden z tych scenariuszy nie został jednak potwierdzony przez śledczych.

Według prokuratury możliwym motywem zbrodni był konflikt rodzinny wokół pieniędzy, podziału ojcowizny.

Kilka dni przed tragedią Justyna i Janusz zgłosili się na policję. Chodziło o groźby i zachowanie niechcianego lokatora. Informowali oni policję, że ma on nielegalną broń. Policja jednak na te zgłoszenia nie zareagowała. Ustalono, że rodzina już od jakiegoś czasu zbierała na niego dowody.

Źródło: twojenowinki.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close