Polska

I jak tu nie wierzyć w przesądy? Ta historia daje do myślenia

Mawia się, że czarny kot przecinający drogę przynosi nieszczęście. Mawia się też, że koty mają nawet dziewięć żyć. Zdaje się, że historia czarnego kota z Filipowa Drugiego pod Suwałkami (woj. podlaskie) łączy w sobie, może nawet i na opak, te dwa przesądy.

I jak tu nie wierzyć w przesądy? Ta historia daje do myślenia

Filipów Drugi to niewielka miejscowość na Suwalszczyźnie. To właśnie w sielskiej i anielskiej wsi doszło do nietypowego zdarzenia z udziałem, jakżeby nie inaczej, najprawdziwszego czarnego kota.

Filipów Drugi. Syczący pasażer na gapę

Był piątek, 27 maja, chwilę przed północą, kiedy strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej Filipów otrzymali nietypowe zgłoszenie. Niecodzienne, bo dotyczyło zdecydowanie niesamochodowego dźwięku dobiegającego z wnętrza skody rapid. Źródłem tego niecodziennego głosu było… kot.

Jak się okazało, zwierzę zostało potrącone przez auto. Czworonóg z najwyraźniej dziewięcioma życiami na koncie wpadł za atrapę pojazdu i utknął między zderzakiem a chłodnicą.

Zwierzę przeżyło, ale nie było w stanie się wydostać z pułapki. Na pomoc przyszli strażacy ochotnicy, którzy wydobyli przerażonego kota.

Czworonóg trafił pod opiekę weterynarza. Skończyło się na drobnych otarciach, a oswobodzony kot nie krył wdzięczności i… przygryzał nogawkę spodni strażaka.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close