Polska

„GW”: Tykająca bomba utknęła w porcie w Szczecinie

180-metrowy statek z Hongkongu z koncentratem cynku cumuje w Szczecinie. Dokerzy odmawiają rozładunku, bo grozi to eksplozją – informuje czwartkowa „Gazeta Wyborcza”.

"GW": Tykająca bomba utknęła w porcie w Szczecinie

„Masowiec 'Lintan’ cumuje na skraju nabrzeża 'Katowickiego’. Jednostka dotarła tu 18 grudnia z portu Salalah w Omanie. Ładownie miała wypełnione koncentratem cynku. To ładunek regularnie i od lat trafiający do Szczecina. Coś jednak poszło nie tak. Prawdopodobnie doszło do zawilgocenia koncentratu” – informuje w czwartkowym wydaniu „GW”.

„To niebezpieczna sytuacja, bo pod wpływem wilgoci z tej substancji zaczyna się wydobywać wodór. To oznacza ogromne ryzyko wybuchu. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że w związku z tym ładownie zostały zagazowane. To metoda gaśnicza, która zabiera z ładowni tlen, eliminując ten czynnik wyzwalający pożar i eksplozję” – czytamy.

Dziennik podkreśla też, że w Szczecinie po otwarciu ładowni koncentrat cynku został rozładowany, ale nie do końca. „W ostatnim etapie, kiedy w ładowniach pozostają resztki, na ich dno muszą zejść dokerzy. Przy pomocy łopat i sprzętu mechanicznego zagarniają pod portowe dźwigi sypki ładunek, umożliwiając tym samym opróżnienie ładowni do końca. Nie jest tego mało. W przypadku 'Lintana’ do wyładowania zostało od 2,5 do 3 tysięcy ton koncentratu cynku” – dodaje gazeta.

„GW” powołując się na jednego z portowców, który prosił o zachowanie anonimowości, podaje, że dokerzy nie chcą zejść do ładowani statku, bo po zagazowaniu nie ma tam tlenu. „Schodzą tam tylko w maskach tlenowych portowi strażacy” – podaje rozmówca dziennika.

„Z nieoficjalnych informacji wynika, że spółka Bulk Cargo, która jest operatorem w tej części portu, chciała odesłać statek na redę. Armator chce jednak oczyścić ładownię. Na razie jest to wciąż niebezpieczne” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

Źródło: interia.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close