Polska

Dziwna śmierć Anety na Podkarpaciu. Była ofiarą przemocy. Zmarła w drodze ze szpitala

Rodzina odebrała Anetę K. (34 l.) ze szpitala, do którego trafiła po kłótni z partnerem. Kiedy dojechali do domu w Posadzie Jaśliska na Podkarpaciu, bliscy z przerażeniem odkryli, że kobieta nie daje oznak życia. Wcześniej myśleli, że Aneta po prostu zasnęła w drodze ze zmęczenia.

Dziwna śmierć Anety na Podkarpaciu. Była ofiarą przemocy. Zmarła w drodze ze szpitala

Podniesiono alarm, ale szans na ratunek nie było. Aneta zmarła i nikt do końca nie wie dlaczego. 34-latka w szpitalu spędziła niespełna dobę. Miała wykonane badania. Lekarze zwolnili ją do domu.

Aneta K. do szpitala trafiła po obrażeniach, których doznała podczas kłótni ze swoim partnerem. Na jej ciele stwierdzono siniaki i zadrapania. Ale one – według biegłych – nie mogły być przyczyną zgonu.

Co wykazała sekcja zwłok?

Prokuratura zleciła sekcję zwłok, którą wykonano w Zakładzie Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

– Wstępna opinia wykazała, że śmieć kobiety była spowodowana ogólną niewydolnością organizmu w wyniku zmian chorobowych – mówi Iwona Czerwonka-Rogoś, prokurator rejonowa w Krośnie. Prokuratura oczekuje wyników bardziej szczegółowych badań. Na tym etapie wykluczono udział osób trzecich i wszystko wskazuje na splot nieszczęśliwych wypadków.

Rodzina jest zdruzgotana. – Nie wiemy, co się wydarzyło. Anetka przecież od razu trafiła pod fachową opiekę. Zastanawia nas, że nikt w szpitalu nie zauważył nic niepokojącego – mówi siostra kobiety.

Zarzuty dla partnera Anety

Według prokuratury 34-latka przed śmiercią została przesłuchana w sprawie dotyczącej przemocy. Zatrzymano partnera kobiety Krzysztofa S.

– Mężczyzna usłyszał zarzut dotyczący znęcania się fizycznego i psychicznego nad swoją partnerką. Na nasz wniosek został tymczasowo aresztowany – dodaje prokurator Iwona Czerwonka-Rogoś.

Aneta K. z Krzysztofem S. była związana wiele lat. Nie wiadomo, co było powodem awantury. Mężczyzna ostatnio nie pracował. 34-latka była zatrudniona w szkole jako pomoc nauczyciela. – Miła, spokojna, uśmiechnięta. Zmarła tak nagle, jakby ktoś zdmuchną świeczkę… – mówi poruszona tragedią mieszkanka wsi

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close