Polska

Dymitr T. zamordował 7-letniego synka Maksyma. Prokuratura chce umorzyć sprawę, bo mężczyzna jest niepoczytalny

Nowe fakty w sprawie brutalnego morderstwa 7-letniego, niepełnosprawnego Maksyma z Tarnowa (woj. małopolskie). Jego ojciec 27-letni Ukrainiec Dymitr T. rzucił się na bezbronnego chłopca z nożem i jak opętany zaczął dźgać na oślep w swojego synka. Dziecko zginęło na miejscu. Teraz tarnowska prokuratura pozyskała opinię biegłych, zgodnie z którą zabójca jest niepoczytalny.

Dymitr T. zamordował 7-letniego synka Maksyma. Prokuratura chce umorzyć sprawę, bo mężczyzna jest niepoczytalny

Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna nie stanie przed wymiarem sprawiedliwości. Śledczy chcą bowiem umorzyć postępowanie. Wysłali już stosowny wniosek do sądu. – Opinię biegłych poprzedziła obserwacja w szpitalu na oddziale psychiatrycznym na Montelupich w Krakowie. Jasno z niej wynika, że podejrzany nie był w stanie rozpoznać znaczenia swojego czynu. Miał całkowicie zniesioną poczytalność. Stwierdzono, że Dymitr cierpiał na schizofrenię urojeniową – mówi w rozmowie z Faktem Mieczysław Sienicki, rzecznik prokuratury okręgowej w Tarnowie. Jak dodaje Sienicki, decyzją biegłych Dymitr T. został umieszczony bezterminowo w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Istnieje realna obawa, że znów może kogoś skrzywdzić. W związku z tym prokuratura wystąpiła o umorzenie postępowania.

Ojciec przyznał się do zabicia 7-letniego Maksyma. Nie potrafi podać, dlaczego to zrobił

– Dymitr przyznał się do zarzucanego mu czynu. Dalej twierdzi, że chciał chronić swoją rodzinę przed czymś gorszym. Chociaż niestety sam nie umie określić, przed czym konkretnie – dodaje Sienicki. Teraz sąd co jakiś czas zleci badania 27-latka pod kątem psychiatrycznym. Pozwoli to stwierdzić, czy nadal istnieją przesłanki, że jest on niebezpieczny i że trzeba wobec niego stosować środek zapobiegawczy w postaci umieszczenia go w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym.

Przypomnijmy. Dramat rozegrał się początkiem października 2021 roku. Szokujące kulisy zbrodni ujawniła Anastazja w trakcie przesłuchania. Był wczesny ranek. 27-latek najpierw położył się na łóżku obok swojego synka Maksyma (†7l.) oraz 28-latki i z całej siły się do nich przytulił. Następnie mężczyzna wstał i pobiegł po nóż kuchenny. Chwilę później z nieznanych powodów rzucił się z ostrzem na kobietę i chore dziecko.

Przerażona matka zaczęła własnym ciałem osłaniać niepełnosprawnego synka. Na nic się to jednak zdało. Dymitr okazał się silniejszy. Zadawał 7-latkowi cios za ciosem. Przy okazji kilkukrotnie ugodził też Anastazję w plecy, głowę i przedramię. Zrozpaczona 28-latka wybiegła na klatkę schodową i błagała sąsiadów o pomoc. Szaleniec ruszył za nią z nożem, ale wycofał się do mieszkania, bo zauważył innych ludzi. Otwarł wtedy okno balkonowe i skoczył z impetem z drugiego piętra na trawnik. W trakcie próby ucieczki niefortunnie upadł i złamał sobie miednicę.

Dymitr T. już od pewnego czasu zachowywał się dziwnie

Przed dramatem Dymitr T. pracował w jednej z restauracji w Tarnowie jako kucharz. W maju 2021 sprowadził do tego miasta z Ukrainy swoją żonę Anastazję i synka Maksyma. Kobieta dbała o dom i zajmowała się chłopcem. Poświęcała mu każdą wolną chwilę. – W toku śledztwa ustalono, że mieszkanie było czyste i zadbane. Wcześniej nie zgłaszano żadnych sygnałów, żeby w tej rodzinie działo się coś nie tak – mówił w październiku 2021 roku prokurator Mieczysław Sienicki.

– Żona Anastazja obszernie opisała ten dzień zbrodni. Stwierdziła, że jej mąż zachowywał się dziwnie od jakiegoś czasu. Zasugerowała problemy psychiczne u Dymitra T. Później przesłuchano też pracodawcę mężczyzny, który potwierdził słowa 28-latki. Jego zdaniem mężczyzna od kliku dni zachowywał się nieracjonalnie i czasem ciężko było się z nim dogadać – dodawał wtedy Sienicki.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close