Mnóstwo białych kwiatów okalało dwie białe trumny. To w nich zamknęło się życie Magdaleny (†39 l.) i jej córeczki Gabrysi (†5 l.). Przy rozdzierającym serce szlochu najbliższych złożono je do ciemnej mogiły. Do tej tragedii nie musiało dojść…
Ciężko znaleźć słowa, by opisać cierpienie, które przechodzi rodzina Magdaleny. Jej mężowi i córkom przyszło pożegnać na zawsze ukochane osoby, które utonęły w falach Narwi. Dwie białe trumny w otoczeniu kwiatów stanęły w kościele w Przewodowie pod Pułtuskiem (woj. mazowieckie). Rodzina, przyjaciele, znajomi i mieszkańcy okolicznych miejscowości żegnali Magdalenę i jej córeczkę Gabrysię.
To był najtrudniejszy pogrzeb, jaki miał odprawić proboszcz. Cóż można powiedzieć o tej tragedii, która rozdziera serca i odbiera mowę. Tylko przejmujący szloch dochodzi do głosu. – Gabrysiu, pozwól, że opowiem ci bajkę. Wiem, że je bardzo lubiłaś… – mówił ksiądz, cytowany przez se.pl.
Choć brzemię tej ceremonii jest trudne do udźwignięcia, to w kościele pojawiło się mnóstwo osób. Część żałobników stała przed świątynią. Wszyscy przyszli tu po to, by po raz ostatni pożegnać Magdalenę i pięcioletnią Gabrysię.
Po nabożeństwie białe trumny złożono do grobu. Ciszę przeszył rozdzierający szloch. W takiej chwili ciężko było powstrzymać łzy. Mogiłę Magdaleny i jej córeczki przykryły kwiaty. Wśród wieńców pojawiły się maskotki, które przynieśli koledzy i koleżanki dla Gabrysi. Dzieci chciały, by ich przyjaciółka nie czuła się samotnie i miała przy sobie swoje ulubione zabawki.
Tragedia pod Pułtuskiem. Matka i córka zginęły w Narwi
Tragedia rozegrała się w sobotni poranek, 2 października, w Pułtusku. Bladym świtem Magdalena zabrała swoją córeczkę do kina na ulubioną bajkę. 39-latka miała jednak zupełnie inny plan w głowie.
Z ustaleń śledztwa wynika, że koło 4 nad ranem kobieta z córką przyjechały autem nad Narew. Samochód zostawiły nieopodal kładki w Pułtusku, w okolicach ulicy Solnej. Stamtąd Magdalena wzięła Gabrysię na ręce i poszła z nią nad rzekę. Na Moście Świętojańskim w Pułtusku 39-latka skoczyła wraz z córeczką do lodowatej Narwi.
Po kilku godzinach na wysokości miejscowości Kacice wędkarze natknęli się na ciało Gabrysi. Kilka godzin później i trzy kilometry dalej odnaleziono ciało młodej kobiety. Wędkarze koło miejscowości Strzyże zauważyli dryfujące zwłoki Magdy, matki Gabrysi. Na pomoc było już za późno.
Przyczyny śmierci Magdy i jej córki Gabrysi
Jak przekazała prok. Monika Kosińska-Kaim, zastępca Prokuratora Rejonowego w Pułtusku, na ciele kobiety i dziecka nie ujawniono żadnych zewnętrznych obrażeń.
– Ustalono, że przyczyną zgonu obu osób było utonięcie – przekazała prokurator. Jak dodała, analiza monitoringu miejskiego, „szczególnie analiza monitoringu zamieszczonego na kładce miejskiej, pozwoliła nam na ustalenie, że mamy do czynienia z samobójstwem rozszerzonym”.
– Tak naprawdę okoliczności zdarzenia są dla nas znane. Nie znamy natomiast motywu działania – powiedziała Kosińska-Kaim.
Wiadomo, że Magdalena pracowała w banku. Jej matka rok wcześniej popełniła samobójstwo. 39-latka cieszyła się dobrą opinią wśród lokalnej społeczności.
Gdzie szukać pomocy w sytuacjach kryzysowych?
Jeśli potrzebujesz natychmiastowej pomocy, możesz się zgłosić do Ośrodków Interwencji Kryzysowej (OIK), które są w każdym większym mieście. Możesz tam otrzymać pomoc psychologiczną, prawną, materialną. Część OIK-ów jest czynna całą dobę i np. prowadzi noclegownie. POMOC jest bezpłatna! Nie musisz mieć ubezpieczenia.
Źródło: fakt.pl