Polska

Dawno nie było tak surowego wyroku. Pirat drogowy odpowie za śmierć pięknej Julii!

Sąd nie miał litości dla Tadeusza I. (68 l.) z Poznania, który na pędząc samochodem zabił na pasach młodą kobietę Julię Rychlewicz († 25 l.). Kara więzienia jest sroga, ale bliscy zmarłej chcieliby wyższej. Wciąż bardzo cierpią po śmierci Julii. W Poznaniu jednak dawno nie zapadł tak ostry wyrok w sprawie wypadku drogowego.

Dawno nie było tak surowego wyroku. Pirat drogowy odpowie za śmierć pięknej Julii!

Tadeusz I. w lipcu ubiegłego roku śmiertelnie potrącił na pasach Julię, która szła do pracy. Obrażenia głowy i rdzenia kręgowego były tak poważne, że młoda kobieta była bez szans, zginęła na miejscu. – Oskarżony umyślnie naruszył zasady w ruchu drogowym, powodujący wypadek. Jechał z prędkością nie mniejszą niż 90 km/h i nie obserwował przedpola. Potrącił kobietę, która była już w zaawansowanym momencie pokonywania przejścia dla pieszych – mówił prok.

Zabił Julię, zasłania się niepamięcią

Oskarżony nie potrafił powiedzieć, dlaczego jechał tak szybko. W sądzie twierdził, że nie widział pieszej i nic nie pamięta z wypadku. – Jakbym miał czarną dziurę. Pamiętam tylko uderzenie. Wyszedłem z auta i ją zobaczyłem. Sprawdziłem tętno, ale go nie wyczułem – zeznawał oskarżony. Przyznał się do winy i wyraził skruchę, ale jedyną karą, jaką dla siebie zaproponował był… dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, co mama Julii, Matylda Rychlewicz (47 l.) uznała za bezczelność. Jej pełnomocnik wnioskował o 6 lat więzienia, a prokurator o 2 lata. Chcieli też, by oskarżony miał wieloletni zakaz prowadzenia pojazdów.

Surowy wyrok dla kierowcy pirata

W czwartek poznański sąd wydał wyrok. Uznał Tadeusza I. winnego i skazał go na cztery lata bezwzględnego pozbawienia wolności. Oskarżony otrzymał również 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów i musi zapłacić matce ofiary 20 tys. zł zadośćuczynienia. Ona co prawda nie domagała się pieniędzy, ale wnioskował o nie prokurator.

– Co do sprawstwa i winy sąd w całości podzielił stanowisko prokuratury. Nie było żadnych wątpliwości co do tego, że oskarżony rażąco naruszył przepisy ruchu drogowego. W miejscu, gdzie było ograniczenie do 50 km/h jechał co najmniej 90 km/h – uzasadniał wyrok sędzia Marcin Kieroński. Podkreślał, że z opinii biegłego wynika, że gdyby Tadeusz I. jechał z dozwoloną prędkością, mógłby wyhamować i nie uderzyć pieszej. Ona też pewnie po prostu zdążyła by zejść z pasów, bo już była na ich końcowym etapie.

Sędzia z całą mocą podkreślił, że Julia w żaden sposób nie przyczyniła się do wypadku. – Mam nadzieję, że dzięki temu skończą się straszne komentarze w internecie. Ludzie wypisują, że szła jak święta krowa, że nie patrzyła. Ja wiedziałam, że ona była bardzo rozważna i nie weszłaby na czerwonym świetle, a teraz bez żadnych wątpliwości potwierdził to sąd – mówiła po wyroku mama Julii, Matylda Rychlewicz.

Julia pomagała mamie. Podwójna tragedia

Tragedia jest tym większa, że Julia pomagała mamie utrzymać dom finansowo i opiekować się młodszym 8-letnim bratem, który jest niepełnosprawny. – Przez rok, gdy byłam po operacji guza mózgu i nie mogłam znaleźć pracy, to ona nas utrzymywała. Potem robiłyśmy to razem. Było skromnie, ale dawałyśmy radę – wspomina mama zmarłej. Na wysoką szkodliwość społeczną czynu zwracał uwagę również sędzia. Podkreślał, że skutki wypadku są straszne. – Żadna kara nie przywróci życia młodej kobiecie, która zginęła. Zasądzona jest wysoka, bo sąd brał pod uwagę zwłaszcza działanie prewencyjne. Wyrok ma pokazać innym kierowcom, którzy naruszają przepisy, że państwo potraktuje ich surowo – tłumaczył.

Mama Julii chciałaby wyższej kary

Bliscy Julii Rychlewicz chcieliby dla oskarżonego wyższej kary. Jej mama przyjęła wyrok ze łzami w oczach. Najciężej było jej, gdy sędzia odczytywał całą listę obrażeń, jakich doznała jej córka. – On mi odebrał nawet prawo pożegnania się z nią, bo była tak zmasakrowana, że nie pozwolono mi zobaczyć jej ciała – mówiła przez łzy Matylda Rychlewicz, komentując wyrok sądu.

Rodzina zmarłej ma świadomość, że jak na polskie realia sądowe wyrok jest wysoki, jednak jej zdaniem powinien być wyższy. – To jest śmieszna kara i musimy się spodziewać kolejnych takich wypadków. Nie wiemy jeszcze, czy będziemy się odwoływać, bo teraz najważniejsze jest zdrowie psychiczne mamy Julii, a ona to bardzo przeżywa – mówi Joanna Wróbel, przyjaciółka zmarłej.

– Mamy świadomość, że pewnie w apelacji i tak wyższego wyroku nie wywalczymy, więc musimy się naradzić z prawnikiem. Wiem, że nic już mojej córce życia nie wróci, ale ona nie zasłużyła na taką brutalną śmierć. Te cztery lata więzienia, to i tak lepiej niż dwa, o które wnioskował prokurator – mówiła w sądzie na gorąco mama Julii. I dodawała: Wiem, że gdyby córka mogłaby, to by odskoczyła. Nie dostała jednak takiej szansy.

Oskarżony nie pojawił się na ogłoszeniu wyroku. – Nie zaskoczyło mnie to. Od początku mówiłam, że jest bezczelny. On nawet mnie nie przeprosił. Owszem wyrażał skruchę, ale patrząc na sędziego. Nie zwrócił się w ogóle do mnie – podsumowała Matylda Rychlewicz.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close