Rachunek, który dostał jeden z klientów w nadbałtyckiej restauracji, zwalił go z nóg. Na dowód mężczyzna przesłał fotografię do Wirtualnej Polski. Choć nie od dziś wiadomo, że nad Bałtykiem jest drogo, w tym roku ceny drastycznie poszybowały w górę, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Czy ma na to wpływ sytuacja związana z epidemią koronawirusa? Bardzo prawdopodobne.
Rachunek na prawie 100 zł – tyle musiał zapłacić klient nadmorskiej knajpki za dwa niewielkie kawałki ryby, zestaw surówek oraz frytki. Zdenerwowani Internauci piszą, że w krajach sąsiadujących ceny ryb są znacznie niższe, choć pochodzą z tego samego morza.
Gigantyczny rachunek
Ceny nad polskim morzem od zawsze były znacznie wyższe niż te za granicą, dlatego obywatele woleli wybrać się na odpoczynek do naszych europejskich sąsiadów. W dobie koronawirusa wszystko się jednak zmieniło, a nadmorskie kurorty i restauracje nie mogą odpędzić się od klientów.
Gigantyczny rachunek, który otrzymał pan Paweł w czerwcowy weekend w knajpie w Niechorzu, to tylko jeden przykład tego, jak wygląda bolesna prawda. Smażalnie w tym roku narzuciły wysokie ceny jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Wielu ta informacja się nie spodoba.
Najwyższa inflacja
Jak podają portale branżowe, wysokie ceny to między innymi efekt rekordowo wysokiej inflacji. W kwietniu jej poziom zbliżał się do 4 proc, a to oznacza, że w Polsce mamy prawie najwyższy odczyt spośród krajów UE. Ceny żywności wzrosły w ostatnim czasie aż o 7,4 procent.
Aż strach pomyśleć, jak będzie wyglądał rachunek za danie z rybą w lipcu czy sierpniu. Restauratorzy nie będą narzekać bowiem na brak klientów, ponieważ kurorty są już zabukowane na kilka tygodni do przodu.
1
Rachunek za rybę nad morzem może uszczuplić Twój portfel.
2
Przy zamawianiu kwatery może warto zdecydować się na taką z kuchnią.
3
To pomoże zaoszczędzić w trakcie wakacyjnych wojaży.
Źródło: lelum.pl
