Mieszkanka Płocka twierdzi, że została pobita przez lekarkę na terenie Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku. Całe zajście opisała w mediach społecznościowych. Doktorka miała kobietę m.in. ciągnąć za włosy i szarpać. o2.pl skontaktowało się w tej sprawie ze szpitalem w Płocku i miejscową policją. Oto czego się dowiedzieliśmy.
Do zdarzenia doszło w środę 15 grudnia br. Pani Wiola w obszernym wpisie na Facebooku opisała, co ją spotkało na terenie szpitala w Płocku, po tym jak jej mąż trafił na SOR.
Wszystko zaczęło się od tego, że pani Wiola wezwała karetkę do swojego męża, który skarżył się na silny ból żołądka. Mężczyzna miał krzyczeć z bólu i tracić przytomność. Z relacji kobiety wynika, że kiedy pogotowie przyjechało na miejsce, pani doktor, która pełni funkcję zastępcy ordynatora w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Płocku nie chciała nawet wejść do mieszkania pacjenta.
Po mężczyznę miał przyjść ratownik medyczny, który poprosił, by chory zabrał telefon i dowód osobisty, gdyż jadą na badania diagnostyczne.
W karetce pani Aleksandra robiła mojemu mężowi wyrzuty, twierdząc, że mógł iść kupić jakieś leki przeciwbólowe albo sam dotrzeć na pogotowie. Gdy został przyjęty, ta sama doktor przed wykonaniem jakichkolwiek badań uznała, że mężowi nic nie jest, a później stawiała diagnozy również bez badań (kolka nerkowa) – relacjonuje pani Wiola w mediach społecznościowych.
Po badaniach okazało się, że mężczyzna ma zapalenie żołądka oraz kamienie na woreczku żółciowym – czytamy w poście.
Żonę pacjenta bardzo oburzyło zachowanie lekarki, która jej zdaniem zlekceważyła stan pacjenta. „Postanowiłam złożyć oficjalną skargę na tę lekarkę, więc gdy mąż czekał na wypis, przyjechałam po niego, a on poprosił doktor o jej nazwisko, ta w odpowiedzi uznała, że nie przyda mu się jej nazwisko i uciekła” – relacjonuje kobieta.
Awantura na terenie płockiego szpitala
Pani Wiola nie dawała za wygraną, postanowiła pójść za lekarką i przeczytać jej nazwisko z plakietki. Wówczas doszło do awantury. Z relacji kobiety wynika, że kiedy wyciągnęła rękę, aby odwrócić plakietkę z imieniem i nazwiskiem doktorki, ta miała się na nią rzucić. Na miejscu interweniowała policja.
W tym momencie ta kobieta rzuciła się na mnie z rękoma, zaczęła ciągnąć mnie za włosy, wyrywać je oraz mnie szarpać, byłam przerażona, doktor była okropnie agresywna, zachowywała się jakby była pod wpływem jakiś środków, odciągnęło ją ode mnie dwóch młodych mężczyzn, zostałam zwyczajnie pobita za to, że chciałam zwykłej sprawiedliwości co do niekompetencji lekarki – napisała na Facebooku kobieta.
Żona pacjenta do swojego wpisu dołączyła także zdjęcia, na których widać, że ma podrapaną twarz. „Mam podrapaną twarz i wyrwane włosy, na miejsce przyjechała policja, jednak oficjalne oskarżenie musiałam zgłosić na komendzie, teraz zostało mi tylko założyć sprawę cywilną i zgłosić skargę do dyrektora szpitala” – napisała.
Kobieta dodała, że nazwisko lekarki udało jej się zdobyć w sekretariacie szpitala. Pani Wiola twierdzi, że dyrektor placówki „skutecznie unikał konfrontacji i nie raczył się pojawić, aż do przyjazdu policji”.
Oświadczenie szpitala w Płocku
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie ze szpitalem w Płocku. W odpowiedzi dostaliśmy oświadczenie dyrektora placówki.
W związku z doniesieniami medialnymi dotyczącymi sytuacji, do jakiej miało dojść 15.12.2021 r. na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku informuję, iż wszczęliśmy wewnętrzne postępowanie związane z wyjaśnieniem opisanej sytuacji. Stanowisko Szpitala zostanie przedstawione natychmiast po jego zamknięciu – oświadczył Stanisław Kwiatkowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku.
„Jednocześnie chciałbym podkreślić, iż dołożymy wszelkich starań, by sprawę wyjaśnić w najszybszym możliwym terminie” – dodał dyrektor placówki.
Skontaktowaliśmy się także z płocką policją. W rozmowie z o2.pl oficer prasowy KMP w Płocku potwierdziła, że w środę 15 grudnia br. policjanci otrzymali zgłoszenie dotyczące awantury pomiędzy kobietą, która towarzyszyła jednemu z pacjentów, a dyżurującym na szpitalnym oddziale ratunkowym lekarzem.
Na miejscu po wysłuchaniu relacji dwóch stron, policjanci pouczyli uczestników o toku dalszego postępowania. Ostatecznie kobieta towarzysząca pacjentowi nie złożyła w płockiej komendzie policji zawiadomienia o naruszeniu nietykalności cielesnej – przekazała nam podkom. Marta Lewandowska oficer prasowy KMP w Płocku.
Jak dodała podkom. Lewandowska, zawiadomienie o przestępstwie naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza w związku z pełnieniem obowiązków służbowych złożyła natomiast pani doktor, która była stroną wczorajszej interwencji. -W tej sprawie prowadzone będą dalsze czynności – podkreśliła oficer prasowy KMP w Płocku.
Źródło: o2.pl