Program 500 plus, podobnie jak inne programy socjalne, w tym trzynastka dla emerytów i rencistów, znalazł się w ogniu krytyki. Część ekspertów uważa, że w dobie kryzysu spowodowanego koronawirusem wypłaty 500 plus powinny być wstrzymane. Sam prezydent Andrzej Duda przyznał, że jak będzie potrzeba to zaapeluje, by najbogatsi na czas problemów gospodarczych zrezygnowali z 500 plus. Okazuje się jednak, że program ma inny problem – nie spełnia jednego ze swoich podstawowych założeń.
500 plus ma już ponad 4 lata. Program ruszył, kiedy u steru rządu PiS była jeszcze Beata Szydło. Od tamtego czasu w świadczeniach 500 plus sporo się zmieniło – zniknęło kryterium dochodowe na pierwsze dziecko oraz wydłużono okres rozliczeniowy. Tym samym 500 plus zaczęło przysługiwać na każde dziecko. Wystarczy złożyć wniosek i czekać na wypłatę w postaci 500 złotych miesięcznie za każdą pociechę.
– Celem w dalszym ciągu jest inwestycja w rodzinę, ale musimy także skupić się na polityce demograficznej. Wielokrotnie wskazywaliśmy, że jesteśmy w tzw. pułapce demograficznej, dlatego musimy zbadać, jakie czynniki powinny być uwzględnione w propozycjach dla społeczeństwa, by rodziny częściej decydowały się na dzieci – mówiła o programie 500 plus w połowie stycznia minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg. Nic dziwnego – nasze społeczeństwo się starzeje, a to widmo coraz bardziej głodowych emerytur. Jeżeli dodamy do tego planowane już teraz zmiany w systemie emerytalnym, to program 500 plus mógłby być lekarstwem. Po chwilowym boomie okazuje się jednak, że nie jest.
Źródło: se.pl
