Polska

17-letni Bartek umierał w męczarniach. 10 godzin był odsyłany ze szpitala do szpitala

– Chcemy opowiedzieć tę historię, żeby nikt nie musiał cierpieć jak my – mówią bliscy Bartka Romanowskiego. Są w rozpaczy. Ich syn miał 17 lat i całe życie przed sobą. Zanim zdiagnozowano u niego ropień śródczaszkowy, młody mieszkaniec Sulikowa (woj. dolnośląskie) przez 10 godzin jeździł pomiędzy szpitalami. Bliscy są przekonani, że gdyby nie zwłoka w udzieleniu pomocy, nastolatek by dzisiaj żył.

Zaczęło się niewinnie. Niecałe dwa tygodnie temu Bartka rozbolała głowa. W środę (29 kwietnia) o 8 rano przerażeni rodzice odkryli, że syna nie można dobudzić. Wezwali pogotowie.

– Gdy ratownicy przyjechali, miał 41 stopni gorączki i podkurczone ręce, jak przy udarze – wspomina pani Magda. Ale oni uznali, że może mieć koronawirusa. Poszli więc do karetki przebrać się w kombinezony. Karetka trafiła do szpitala w Zgorzelcu. Ale tam Bartek nie został przyjęty!

– Nie posiadaliśmy oddziału, który mógł pomóc pacjentowi. Karetka stała pod szpitalem, bo lepiej żeby pacjent był blisko oddziału, niż żeby krążył po autostradzie. To szpital w Bolesławcu nie chciał przyjąć pacjenta – mówi Faktowi Marcin Wolski, dyrektor ds. medycznych zgorzeleckiego szpitala.

Co innego jednak mówi dyrektor placówki w Bolesławcu. Bartek trafił tam 3 godziny po wezwaniu karetki. – Nie wiem co działo się z pacjentem, zanim do nas trafił. W dokumentacji mamy wpis „odesłany z SOR-u w Zgorzelcu”. Od razu się nim zajęliśmy – tłumaczy Kamil Barczyk.

U 17-latka zdiagnozowano ropień śródczaszkowy. Ale okazało się, że konieczna była operacja w kolejnym szpitalu – w Legnicy. Z relacji rodziny wynika, że Bartek trafił na stół operacyjny dopiero o 18, czyli 10 godzin po wezwaniu karetki. Zmarł 1 maja. Rodzina jest przekonana, że ich syn by żył, gdyby tak długo nie wożono go między szpitalami…

Środa, 29 kwietnia

Godz. 8 – Rodzina Bartka wzywa pogotowie. Chłopak jest w śpiączce.

Pomiędzy godz. 8 a 10 – Do domu chłopca przyjeżdżają ratownicy. Zanoszą go do karetki, a następnie transportują na parking szpitala w Zgorzelcu, gdzie przez ok. 30 minut udzielają mu pomocy w ambulansie. Chłopiec jest intubowany.

Godz. 10:37 – Nieprzytomny 17-latek w ciężkim stanie trafia do szpitala w Bolesławcu, gdzie przechodzi badania tomografem komputerowym.

Godz. 14 – Bartek ze zdiagnozowanym ropniem śródczaszkowym zostaje wysłany do szpitala w Legnicy na operację

Godz. 18 – Chłopak przechodzi operację na otwartej czaszce.

1 maja Bartek umiera.

1

17-letni Bartek umierał w męczarniach. 10 godzin był odsyłany ze szpitala do szpitala
Bartek Romanowski (†17 l.)

2

17-letni Bartek umierał w męczarniach. 10 godzin był odsyłany ze szpitala do szpitala
– Chciał otworzyć warsztat. Bartek uczył się w klasie samochodowej. Bardzo lubił gry komputerowe – wspominają przez łzy jego rodzice, Marian i Magdalena Romanowscy, oraz ciocia Aleksandra Drabko

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close