Kino i muzyka

„W pierwszym małżeństwie byłam lekiem na zdradę, drugie było kompletnym nieporozumieniem”

Szczere zwierzenia ponownie zamężnej Katarzyny Grocholi

„W pierwszym małżeństwie byłam lekiem na zdradę, drugie było kompletnym nieporozumieniem”

Znowu żona! Katarzyna Grochola ponownie ma męża! Został nim muzyk Stanisław Bartosik. Autorka Nigdy w życiu w wywiadzie dla dwutygodnika VIVA! bardzo szczerze oceniła swoje poprzednie małżeństwa. Przemoc i zdrada. Na szczęście to już za nią. Teraz żyje w szczęśliwym małżeństwie i wydała swój pierwszy kryminał Zranić marionetkę.

Dlaczego rozpadały się Twoje poprzednie małżeństwa?

Katarzyna: W pierwszym małżeństwie byłam lekiem na zdradę. Ale z tego małżeństwa mam fantastyczną córkę, więc jeszcze raz dałabym się użyć jako tego lekarstwa, żeby mieć takie dziecko. Drugie małżeństwo było kompletnym nieporozumieniem. Moją kompletną nieświadomością, za szybką decyzją. Nic o nim nie wiedziałam. Nie wiedziałam, że pije, że jego poprzednia żona uciekła. To była ciężka szkoła życia. Tylko trzy lata, które bardzo wpłynęły na moje i Doroty życie.

Ona miała gorzej, bo była dzieckiem, a ja – że się tak wyrażę – to piekło jej stworzyłam, przenosząc ją z Warszawy w kompletnie nieznaną sytuację pod Grodzisk Mazowiecki półtora kilometra do kolejki WKD. Nie prowadziłam samochodu, byłyśmy całkowicie zdane na mojego męża. Zimą wychodziłam po córkę na stację. Już jako osoba dorosła, moja córka powiedziała, że to ją umocniło. Nie złamały nas te rzeczy. Ale było to hardcorowe doświadczenie. Uciekłyśmy z mojego małżeństwa z niczym. Za 30 tysięcy wybudowałam swój słynny mały domek. Nieotynkowany.

Co takiego się dzieje, że Ty i córka ciągle zmieniacie partnerów?

Katarzyna: Nie. Ona ciągle nie zmienia. Ja też nie. Większość swojego życia przeżyłam jako samotna osoba. Wchodziłam w zły związek i wychodziłam z niego. Rozstawałam się, byłam sama, poznawałam kogoś, wydawało mi się, że to będzie to. A potem znowu żyłam sama. Obie miałyśmy odwagę zaryzykować. Czyli na przykład wziąć ślub. Gdybyśmy nie brały ślubu, nikt by nie mówił, że zmieniamy mężów.

Coś jest niezałatwione we mnie, skoro moje związki się rozpadają, i to się przenosi z pokolenia na pokolenie?

Katarzyna: Na pewno jest tak, że coś niezałatwionego w pierwszym związku przenosi się dalej. Należy przyjrzeć się, jaki był mój udział, dlaczego dokonałam takiego wyboru, co mogę zmienić w relacjach? I robię to. Jestem w terapii od paru lat.

„W pierwszym małżeństwie byłam lekiem na zdradę, drugie było kompletnym nieporozumieniem”

Źródło: viva.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close