Poczuł się zdradzony i opuszczony. Wrócił do niego lęk, z którym walczył od dziecka…
Tadeusz Ross i Irena Karel /East News
Swoją wielką miłość Tadeusz Ross spotkał w teatrze Komedia w 1964 r. Irena Karel właśnie dostała angaż, on grał tam już od pięciu lat.
Młoda aktorka błyskawicznie robiła karierę. W latach 60. i 70. każda rola ślicznej blondynki przyciągała do kin tłumy widzów.
Gdy w „Panu Wołodyjowskim” zagrała Ewkę Nowowiejską, której uczuciem wzgardził okrutny Azja, żartowano, że Tuhajbejowiczowi chyba wykłuto nie tylko sine ryby na piersiach, ale i oczy.
Nazywano ją w polską Bardotką. I tak samo jak francuską gwiazdę, reżyserzy najchętniej obsadzali ją w rolach rozbieranych, zapominając o tym, że znakomicie gra.
Tymczasem Tadeusz Ross wciąż nie był przekonany, że wybrał właściwą drogę, bo decyzję o studiach aktorskich podjął przypadkiem, pod wpływem impulsu, w czasie spaceru po warszawskiej ul. Miodowej, przy której mieściła się szkoła teatralna.
„Byłem bardzo nieśmiałym człowiekiem” – wspominał w książce „Życie przerosło kabaret”.
„Powojenne dziecko, zahukane, zakompleksione, znerwicowane. Gdzie mi więc z takimi cechami do aktorstwa? Na studiach profesorowie typowali przyszłe gwiazdy. Wszystkich, tylko nie mnie. O wielu mówiono, że są objawieniem, a potem zniknęli. O mnie w ogóle się nie mówiło. Zresztą sam uznałem, że jestem taki sobie” – wyznał.
Nie doceniał swoich atutów. Już koledzy ze studiów zwracali uwagę na jego błyskotliwe poczucie humoru i talent podrywacza. Nie było dziewczyny, która by mu się potrafiła oprzeć.
Brunet w południowym typie podobał się koleżankom, spragnionym odrobiny egzotyki. Poza tym umiał być czarujący, zabawny lub sentymentalny.
Był także zafascynowany kobietami i spragniony uczucia.
„Z dzieciństwa nie pamiętam miłości. Chyba nikt nie miał na nią wtedy czasu. Swoje wczesne lata zapamiętałem jako ucieczkę. Cały czas uciekaliśmy. Pakowanie, rozpakowywanie i dalej, i dalej. To smutne, gdy dorosły człowiek nie pamięta z dzieciństwa przytulania, pocałunków, pieszczot” – upatrywał przyczynę tego emocjonalnego głodu w latach okupacji, podczas których stracił matkę.
Tadeusz Ross (1972 r.) /Andrzej Wiernicki /Agencja FORUM
Złamane serce
Nowa koleżanka zrobiła na Rossie piorunujące wrażenie. Zmobilizował wszystkie swoje talenty i zdołał ją oczarować. W teatrze zaczął się romans. Zakochani jednak nie afiszowali się ze swoim uczuciem, przede wszystkim za sprawą Ireny Karel, która była tak dyskretna, że do dziś jej życie uczuciowe (oprócz małżeństwa z Zygmuntem Samosiukiem) jest osnute mgłą tajemnicy.
Sielankę przerwała propozycja filmowa, którą pani Irena dostała w 1967 r. od reżysera Włodzimierza Haupe. Dał jej rolę w komedii obyczajowej „Poradnik matrymonialny”.
Grała śliczną pielęgniarkę Krystynę, partnerował jej Andrzej Łapicki. Jego bohatera, doktora Bogumiła, połączył z siostrą Krysią namiętny romans.
Aktorzy poszli w ślady swych bohaterów. Trudno się im dziwić. Łapickiego zafascynowała uroda Ireny Karel. A on nie bez przyczyny był w tamtych czasach pierwszym amantem polskiego kina.
Uczucie to jednak nie miało przyszłości, bo – choć to zaskakujące – Andrzej Łapicki wyznawał zasadę nierozerwalności małżeństwa.
Irena Karel /INPLUS /East News
Romansował, ale nigdy nie zamierzał się rozwodzić, o czym doskonale wiedziała jego żona.
Głównym poszkodowanym był Tadeusz Ross. Czy można się dziwić, że poczuł się zdradzony, nieszczęśliwy i niepotrzebny? Wróciły demony wojennej przeszłości.
„W dorosłe życie wszedłem pełen lęku. Lęku przed wszystkim” – mówił.
„Do dziś jestem emocjonalnym kaleką. Noszę w sobie strach połączony z chorobliwym wręcz pragnieniem miłości. To niecierpliwe zapotrzebowanie na uczucie nieraz powodowało spore zamieszanie w moich związkach z kobietami, ostatecznie prowadząc do rozwodów. Związki, które powstają ze strachu przed samotnością, mają małe szanse” – mówił.
Połknął garść tabletek, żeby skrócić swoje cierpienia. Na szczęście próba samobójcza okazała się nieudana. Odratowano go. A potem skorzystał z rady przyjaciela, malarza Franciszka Starowieyskiego, który twierdził, że najlepszym lekiem na złamane serce jest kolejny romans.
Dopiero po wielu latach i czterech małżeństwach znalazł spokojną przystań w piątym. Z Sonią Ross ma trzy córki: Matyldę, Nataszę i Klementynę.
A Irena Karel przeżyła dramatyczne małżeństwo i klęskę w walce z nałogiem ukochanego męża.
Tadeusz Ross w dniu ślubu /Zenon Zyburtowicz /East News
Irena Karel /Czesław Czapliński /East News
Tadeusz Ross /Andrzej Wiernicki /Agencja FORUM
Źródło: pomponik.pl