Kino i muzyka

Smutny los Violetty Villas. Z Miasta Aniołów trafiła do piekła

Jej życie i kariera to pasmo wzlotów i upadków. Czesława Cieślak – bo tak naprawdę nazywała się Violetta Villas – od dziecka wiedziała, że jej przeznaczeniem jest scena. 5 grudnia mija 10. rocznica śmierci wielkiej piosenkarki.

Smutny los Violetty Villas. Z Miasta Aniołów trafiła do piekła

Już jako nastolatka chodziła na lekcje fortepianu, skrzypiec, puzonu oraz śpiewu. Obdarzonej fenomenalnym głosem uczennicy nauczyciele wróżyli karierę operową, ale Violetta Villas nigdy nie widziała się w klasycznym teatrze.

Zadebiutowała w wieku 22 lat na antenie Polskiego Radia. Szybko zwróciła na siebie uwagę, a jedna z jej pierwszych piosenek „Dla Ciebie, miły” zwyciężyła w plebiscycie „Expressu Wieczornego”. To otworzyło jej drzwi na festiwale w Sopocie, Opolu i występy w paryskiej Olympii. Jej apetyt był jednak większy, a ambicje sięgały wyżej. Swój pierwszy zagraniczny kontrakt podpisała w 1966 r. Polka z głosem jak dzwon została śpiewaczką Casino de Paris w Las Vegas. „Stałam na schodach, a pod moimi nogami palił się neonowy napis »Violetta Villas«. Zastanawiałam się, czy naprawdę jestem w Las Vegas” – wspominała po latach.

Wielka kariera Violetty Villas

Z dnia na dzień została największą gwiazdą rewii. Dzięki świetnym recenzjom szybko nawiązała też kontakt ze światem filmu. W marcu 1968 r. rozpoczęła próbne zdjęcia dla wytwórni z Los Angeles – Metro-Goldwyn-Mayer. Obsadzono ją w trzech filmach. Emigracja jej jednak nie służyła. Violetta nie znała angielskiego, rzadko wychodziła z domu i czuła się zawstydzona, że nie potrafi nawet złożyć zamówienia w restauracji. Tęsknota za ojczyzną i 10-letnim synem sprawiły, że coraz częściej sięgała po alkohol, środki nasenne oraz morfinę. Kiedy w 1970 roku wróciła do Polski, była nie do poznania. Mocny makijaż, twarz zmieniona operacjami plastycznymi i – jak mówiono – „spadochron zamiast włosów” były jej znakami firmowymi. „Włosy, cycki, dupa, noga. Cała była zrobiona. Mówiła do mnie: »Zobacz (biorąc się za pierś), jest cycowo?« Mentalnie też się zmieniła. Miała gest, mówiła z obcym akcentem” – wspominał w biografii „Villas…” reżyser Jerzy Gruza.

Jej styl nie spodobał się komunistycznej władzy. Media zaczęły ją ignorować, a jej utwory przestały być grane. Dla artystki był to cios. Przypięto jej też łatkę dziwaczki, bo jej suknie z dekoltem czy noszone latem futra nie pasowały do szarego PRL-u. „Zaczęto z niej szydzić. Pisano, że kreuje się na Amerykankę. Mówiono, że nie ma urody, rozumu, stylu. Mamę zaczęli nachodzić ubecy. Myślę, że to był początek jej depresji. Zaczęła nadużywać leków uspokajających i alkoholu” – wspominał jej syn Krzysztof Gospodarek.

W życiu prywatnym także wiodło jej się różnie. Pierwsze małżeństwo z Piotrem Gospodarkiem rozpadło się po dwóch latach. Podobnie było z kolejnymi związkami – z krytykiem muzycznym Januszem Ekiertem czy Robertem Warsem. Pomyłką okazało się również małżeństwo z amerykańskim restauratorem Tedem Kowalczykiem. Poznali się w Chicago podczas tournée Violetty z Teatrem Syrena w 1987 roku. Biznesmen uparcie walczył o jej miłość, przysyłał kwiaty, obsypywał biżuterią. W końcu w 1988 r. wzięli ślub i diwa przeprowadziła się do Chicago. Rok później rozwiedli się, a rozgoryczony mąż w jednym z wywiadów zarzucił jej większe umiłowanie do zwierząt niż do seksu.

Villas kochała zwierzęta do szaleństwa

W 1998 roku cała Polska przekonała się, że faktycznie zwierzęta to jej obsesja. Villas przeprowadziła się bowiem z Magdalenki do Lewina Kłodzkiego i zamieszkała w towarzystwie 140 kotów, 60 psów i 10 kóz. Sąsiadom nie przypadło to do gustu. Zarzucano jej, że nie jest w stanie zapewnić pupilom należytych warunków i wszczęto wobec niej dochodzenie o znęcanie się nad zwierzętami. Kontrolę nad życiem diwy przejęła opiekunka Elżbieta B. Odseparowała ją od rodziny, reprezentowała ją w kontaktach z mediami. Kiedy w 2006 roku szwagier Violetty Villas znalazł ją na podwórku przed domem skrajnie wyczerpaną i w psich odchodach, gwiazda na dwa miesiące trafiła do szpitala psychiatrycznego. – Być może coś dałoby się naprawić, gdyby ta osoba nie spakowała Violetty i nie przeniosła jej znienacka do Lewina Kłodzkiego. Jak powiedział nasz przyjaciel: „Otworzyła dla niej tam sanatorium śmierci”. Rodzinę odizolowała od niej. Violettę widywali tylko ci, którzy „opiekunce” nie zagrażali i płacili za widzenia – opowiadała o Elżbiecie B. synowa artystki Małgorzata Gospodarek. Violetta Villas zmarła w nędzy 5 grudnia 2011 roku. Oględziny zwłok potwierdziły na jej ciele odleżyny i liczne krwiaki. Sąd skazał opiekunkę na 10 miesięcy więzienia za nieudzielenie artystce pomocy. Po diwie zostały przeboje oraz przetopiony na dwa diamenty jej pukiel włosów…

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close